Ubiegłego tygodnia Michał Krupiński, prezes Banku Pekao, do udanych nie zaliczy. Wtedy to pojawiła się informacja, że rynkowy konkurent Santander, dzięki przejęciu biznesu Deutsche Bank w Polsce, wyprzedził go i wskoczył na drugą pozycję rankingu banków pod względem wielkości aktywów. Spokojny sen dodatkowo zmąciły publikacje "Gazety Wyborczej" z nagraniami prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Ten w siedzibie PiS omawiał deweloperską inwestycję m.in. ze swoim kuzynem i austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, który w imieniu powiązanej z politykami PiS spółki Srebrna miał wybudować wieżowiec. Finansowania upatrywano w kontrolowanym pośrednio przez państwo Banku Pekao.
Według "GW" w 2018 r. Krupiński co najmniej raz uczestniczył w spotkaniu w centrali PiS z udziałem Kaczyńskiego i Birgfellnera. A biznesmen co najmniej dwukrotnie rozmawiał z prezesem Banku Pekao.
Rada nadzorcza zwróciła się do banku z pytaniami w sprawie finansowania inwestycji - mówi nasz informator zbliżony do banku i zwraca uwagę, że zainteresowanie tematem ewentualnego przyznania kredytu pod projekt Srebrnej wyrazili obaj akcjonariusze, którzy w 2017 r. przeprowadzili proces odkupienia Banku Pekao. Chodzi o kontrolowanego przez państwo ubezpieczyciela PZU i Polski Fundusz Rozwoju. Michał Krupiński, nim trafił do bankowości, kierował ubezpieczycielem. Drugim kupującym kieruje Paweł Borys, jeden z najbliższych współpracowników premiera Morawieckiego.
PZU jako akcjonariusz nie może komentować posiedzeń rady nadzorczej Pekao - odpowiedziało nam biuro prasowe. W tym samym tonie utrzymany jest przekaz z PFR. Bank nie odniósł się do naszych pytań.
W centrum polityki
Przejęcie Pekao miało być dowodem na skuteczność PiS w procesie repolonizacji. Odkupiona od Włochów instytucja miała zaś wyrównać proporcje pochodzenia kapitału w sektorze bankowym na rzecz polskiego. Ostatnie wydarzenia wokół banku dają paliwo krytykom repolonizacji. Nawet ci, którzy wspierali kiedyś posunięcia banku, np. zakup Nordea Bank Polska, teraz uważają, że motywy przejęcia były nie biznesowe, ale polityczne - mówi menedżer wysokiego szczebla w jednej ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.
Z naszych ustaleń wynika, że część członków rady nadzorczej Banku Pekao nie bagatelizuje doniesień medialnych, stąd pytanie do zarządu. Tym bardziej że - zgodnie z prawem bankowym - oba organy spółki ponoszą odpowiedzialność za jej funkcjonowanie. "Członkowie zarządu i rady nadzorczej banku są obowiązani pełnić swoje funkcje w sposób uczciwy i rzetelny oraz kierować się niezależnością osądu, aby zapewnić skuteczną ocenę i weryfikację podejmowania i wykonania decyzji związanych z bieżącym zarządzaniem bankiem" - stoi w przepisach.
Przewodniczącym rady nadzorczej banku jest prezes PZU Paweł Surówka. Związani z ubezpieczycielem są tam jeszcze dwaj członkowie. Reprezentację ma także PFR. Rada jednak - jak to ma miejsce w wielu spółkach Skarbu Państwa - padła ofiarą politycznych łupów. Siatkę związków z nim opisywał w połowie 2017 r. „Puls Biznesu”. Trafili tam ludzie związani bezpośrednio lub pośrednio z ówczesną premier Beatą Szydło, byłym prezesem PZU Michałem Krupińskim, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą i ówczesnym wicepremierem Mateuszem Morawieckim.
PZU było przedmiotem walk frakcyjnych w PiS, z których zwycięsko wyszedł duet Ziobro–Szydło. Morawiecki mógł mieć krótkotrwałą satysfakcję, bo to z jego inicjatywy odwołano Krupińskiego, ale ten szybko odnalazł się w świeżo zrepolonizowanym Banku Pekao.
Bank się tłumaczy
Pekao po publikacji informacji o inwestycji Srebrnej tłumaczy, jak wygląda proces decyzyjny przy takich projektach. Zapewnia też, że nie ma nic nadzwyczajnego w wizycie prezesa u inwestorów. Podkreśla, że nie udzielił 300 mln euro kredytu pod budowę wieżowca. Pojawiające się w przestrzeni publicznej dokumenty to tzw. term sheet oznaczający wstępne uzgodnienie parametrów finansowania, które wymagają pozytywnego due diligence i dotyczyły tylko finansowania prac przygotowawczych.
Raz jeszcze podkreślamy: warunki kredytu uzależnione są od wyniku przeprowadzenia badania stanu prawnego nieruchomości i inwestycji, procesu weryfikacji, a następnie zawarcia bardzo szczegółowej umowy kredytowej - czytamy w komunikacie banku, w którym zaznaczono, że wszystkie projekty realizowane są na komercyjnych zasadach, z odpowiednim zabezpieczeniem. Decyzję podejmuje - przy finansowaniu w tak dużej skali – komitet kredytowy, którego członkiem nie jest prezes banku.
O komercyjny kredyt nie byłoby łatwo
Przedstawiciele Pekao przekonywali o swym profesjonalizmie w kredytowaniu nieruchomości. Dieter Lobnig, dyrektor departamentu bankowości inwestycyjnej i finansowania nieruchomości, którego podpis widnieje na dokumentach opublikowanych w weekend przez „Gazetę Wyborczą”, nie chciał odnosić się do tego projektu. Każda pożyczka jest inna. Inna jest struktura własnościowa, zabezpieczenia, długość kredytowania. Na podstawie samych upublicznionych „term sheets” (proponowanych warunków) nie da się dokonać pełnej oceny transakcji –- uzasadniał. W przypadku kredytu pomostowego uzgadnianego w 2018 r. dla spółki zależnej Srebrnej oprocentowanie miało wynieść EURIBOR (obecnie – 0,37 proc.) powiększony o 2,5 pkt proc.
Specyfika tego rynku jest taka, że podanie średniego oprocentowania tego typu umów niewiele wniesie. Mogę powiedzieć, że mamy umowy z marżą poniżej 2 pkt proc., a mamy i takie, których marża przekracza 3 pkt proc. - stwierdził Lobnig. Na pytanie, jaką część inwestycji zwykle finansuje bank, usłyszeliśmy, że decyduje o tym m.in. lokalizacja, segment rynku, jakiego dotyczy projekt, czy "jakość sponsora". W przypadku Srebrnej bez udziału gotówkowego trudno byłoby o kredyt na budowę wieżowca na 300 mln euro, choć im wyższy jest planowany budynek, tym korzystniejsza ocena wkładu własnego w postaci gruntu.