Prognozy sprzed kilku miesięcy zaczynają się sprawdzać: liczba imigrantów, którzy pracując w Polsce odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne, skokowo rośnie. W ciągu roku zwiększyła się o 60 proc. Głównie za sprawą przyjeżdżających do nas Ukraińców. Według nieopublikowanych jeszcze danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na koniec czerwca w systemie było ich ponad 270 tys. A jeszcze rok temu w ZUS zarejestrowanych było 147 tys. Ukraińców. Szczególnie dużo przybyło ich w II kw. tego roku, bo niemal 43 tys.
Ekonomiści zwracają uwagę, że liczba pracowników z zagranicy odprowadzających składki pokrywa się z szacunkami liczby osób, które mogą odejść na emeryturę po wejściu w życie ustawy obniżającej wiek emerytalny. Od początku października znowu będzie można przejść na emeryturę w wieku 65 lat w przypadku mężczyzn i 60 lat w przypadku kobiet. To skutek wypełnienia jednej z obietnic wyborczych PiS jeszcze z kampanii wyborczej.
– Imigranci już w dużym stopniu uzupełniają ubytek osób w wieku produkcyjnym i jest szansa, że zapełnią część luki wynikającej z obniżenia wieku emerytalnego – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP. Jego zdaniem bez imigracji finanse publiczne miałyby nie lada kłopot, bo możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę może pozbawić firmy kilkuset tysięcy pracowników, którzy z osób płacących składki zamienią się w grupę pobierającą świadczenia.
– Do końca nie wiemy, jaka będzie skala tego odejścia, ale widać, jak ważna jest imigracja: pozwoli zminimalizować negatywny skutek dla gospodarki i dla budżetu – ocenia Bujak.
Reklama
Szerszy strumień przychodów ze składek widać już w budżetowych statystykach. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych ma większe przychody, więc nie potrzebuje wypłat dotacji z państwowej kasy w takim stopniu, jak w poprzednich latach. Według danych Ministerstwa Finansów w pierwszej połowie roku FUS wykorzystał 40,7 proc. przyznanej mu dotacji. To jeden z lepszych wyników ostatnich lat. Rok temu po sześciu miesiącach do funduszu wypłacono prawie 52 proc. dotacji, dwa lata temu było to 51 proc., trzy lata temu – aż 68,5 proc.
Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium, zgadza się z tezą, że większy napływ imigrantów złagodzi uderzenie, jakie czeka nas w związku z obniżką wieku emerytalnego. Ale będzie to raczej krótkotrwały efekt.
– Na dłuższą metę to nie rozwiąże przecież strukturalnych problemów wynikających z demografii: podaż pracy będzie się stopniowo zmniejszać i to nie tylko ze względu na obniżenie wieku. Imigracja powinna wspierać politykę wewnętrzną skierowaną na zwiększanie aktywności zawodowej, ale nie może jej zastępować. Tym bardziej, jeśli działania rządu idą w przeciwnym kierunku – ocenia Maliszewski. I zwraca uwagę, że duży napływ pracowników ze Wschodu nie musi być stanem trwającym wiecznie. Na razie rzeczywiście jest nieźle: przez pierwsze pięć miesięcy tego roku polscy pracodawcy złożyli 737 tys. oświadczeń o zatrudnieniu Ukraińców. To o połowę więcej niż w tym samym okresie ub.r. Tylko w maju liczba oświadczeń wyniosła 156 tys. – aż o 80 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Nie możemy jednak zapomnieć o otwarciu granicy innych krajów UE dla Ukraińców. Co prawda nie jest to równoznaczne z otwarciem rynków pracy, ale te dobre statystyki imigracyjne mogą się pogorszyć, jeśli część z przyjeżdżających wyjedzie pracować na Zachód – mówi Grzegorz Maliszewski.
Według Piotra Bujaka jesteśmy właśnie w punkcie zwrotnym, a zmiana prawa wizowego dla Ukraińców może być bezpośrednim czynnikiem, który odwróci trend.
– Po pierwsze może spowodować roszczenia płacowe. Po drugie nasza analiza potencjału emigracyjnego Ukrainy wskazuje, że nie jest on już taki duży. Większość tych, którzy mieli wyjechać, już wyjechała. Firmy zajmujące się ściąganiem obcokrajowców do pracy w Polsce co prawda nie próżnują i widać np. wzrost migracji z Białorusi, ale w liczbach bezwzględnych jest ona nieporównywalnie mniejsza od ukraińskiej – mówi Bujak.
W danych ZUS też widać stopniowy wzrost znaczenia pracowników z Białorusi. Na koniec czerwca w bazach zakładu zarejestrowanych było o 66 proc. więcej Białorusinów niż rok wcześniej. Ale jest ich obecnie ok. 11 tys., czyli prawie 25-krotnie mniej niż Ukraińców.
Co mogłoby zatrzymać imigrantów? Ułatwienia w uzyskiwaniu prawa do stałego pobytu. Rząd jak dotąd nie opracował spójnej strategii migracyjnej, choć zapowiadał to już wiele miesięcy temu. Na razie imigracja zarobkowa do Polski jest z natury krótkoterminowa, co wymusza mechanizm zatrudniania cudzoziemców ze Wschodu. Większość pracuje na podstawie oświadczeń składanych przez pracodawców. Co daje prawo do pracy przez sześć miesięcy w roku.
Eksperci przypominają o jeszcze drugiej stronie medalu: odprowadzane dziś składki przez cudzoziemców rzeczywiście zasypują nieco dziurę w ZUS. Bo to z bieżących przychodów finansowane są emerytury i inne świadczenia. Ale jednocześnie wpłata składek powoduje zobowiązania ZUS wobec ubezpieczonych w przyszłości. Ukraińcy, którzy teraz pracują w Polsce i są tu ubezpieczeni, nabywają prawa do wypłat emerytur z tego tytułu. Polska w 2013 r. podpisała umowę z Ukrainą, zgodnie z którą oba kraje uwzględniają wzajemnie okresy ubezpieczenia swoich obywateli przy wyliczaniu emerytur. Mówiąc inaczej, okres składkowy Ukraińca pracującego w Polsce i tu odprowadzającego składki będzie uwzględniany przez ukraiński system przy wyliczaniu wielkości świadczeń.