Gazeta powołuje się na szacunki, według których w Polsce, na Litwie i Łotwie eksport do Wielkiej Brytanii przynosi między 2 a 3 proc. PKB rocznie (dane z 2015 roku). Jeśli brytyjski import znacząco spadnie na skutek Brexitu, kraje te boleśnie to odczują. Na Słowacji, Węgrzech i w Czechach eksport do Wielkiej Brytanii odpowiada za 3-5 proc. PKB. Peter Attard Montalto z holdingu finansowego Nomura szacuje, że Brexit będzie najbardziej odczuwalny w Czechach, gdzie może on zredukować wzrost gospodarczy nawet o 0,7 proc. Na drugim miejscu są Węgry: 0,5 proc. PKB. Stracą na skutek spadku popytu nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w strefie euro.
Turcja i Polska są także postrzegane jako bardziej narażone niż większość, ponieważ oba kraje kierują do Wielkiej Brytanii 7,1 proc. swojego eksportu - pisze "Financial Times". Attard Montalto zwraca uwagę, że do Polski od mieszkających w Wielkiej Brytanii Polaków napływa w drodze przekazów pieniężnych 1,2 mld dolarów rocznie. Jednak uważa on, że ta kwota nie zmieni się znacząco z powodu "nieprawdopodobieństwa, że ktoś zostanie wyrzucony z Wielkiej Brytanii". Drugim krajem pod względem wartości otrzymywanych przekazów są Węgry, gdzie w ubiegłym roku wpłynęło 385 mln dolarów - podaje Bank Światowy.
Ponadto Charles Robertson, główny ekonomista banku inwestycyjnego Renaissance Capital, specjalizującego się w rynkach wschodzących, zwraca uwagę na polityczne zagrożenia na Węgrzech i w Polsce, które to kraje "są rządzone przez antyimigracyjne partie i ścierały się z UE". UE będzie miała ręce zajęte Brexitem. Jest mało prawdopodobne, by mogła z powodzeniem powstrzymywać populistyczne gesty ze strony tych dwóch rządów. To nie sprzyja rynkom - powiedział Robertson.