Prezes grupy producenckiej Jabłko Siedleckie Sylwester Kisieliński powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że sytuacja się normalizuje choć nie ma gwarancji, że kryzys się nie powtórzy.

Reklama

Dopóki będzie embargo rosyjskie, a rynki nie będą na tyle stabilne, aby ocenić jakie ilości jabłek można sprzedać rynek będzie trudny - ocenił sadownik. Dodał jednak, że dzięki obecnemu wchodzeniu polskich jabłek na inne rynki, ceny owoców będą w mniejszym stopniu zależne od popytu z Rosji.

Sylwester Kisieliński podkreślił, że aby uchronić się przed bankructwem eksportująca dotychczas ponad 90 procent swojej produkcji grupa połączyła siły z sadownikami spod Grójca.

W ten sposób udało się jej pozyskać nowe rynki zbytu. Zauważył, że owoce konsorcjum pojawiły się już m.in. w Europie Zachodniej, Afryce a nawet Chinach i Indiach.

Prezes Jabłka Siedleckiego ocenił, że jedyną szansą dla producentów owoców jest obecnie zrzeszanie się w dużych grupach. Dodał, że małym grupom oraz gospodarstwom indywidualnym grozi stopniowa marginalizacja, a nawet upadek.