Moskwa zażądała od Serbii i Białorusi informacji na temat produkcji jabłek. Rosyjskie służby od dawna podejrzewają, że przez te dwa kraje, jak również przez Kazachstan wwożone są do Rosji produkty spożywcze z krajów objętych embargiem, głównie chodzi o polskie jabłka.

Reklama

Federalna Agencja Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego odnotowała w ostatnim czasie wzrost liczby podejrzanych transportów. Inspektorzy Rossielhoznadzoru ustalili, że część importerów próbuje obejść embargo, fałszując dokumentację przewozową, aby sprowadzić do Rosji objęte zakazem owoce, warzywa i mięso.

Celnicy na granicy białorusko - rosyjskiej twierdzą, że muszą określać miejsce produkcji danego towaru nie tylko na podstawie list transportowych, ale również zwracając uwagę na wygląd produktów i sposób ich pakowania.

Na przykład w tym środku transportu przewozi się jabłka, które według dokumentów pochodzą z Macedonii, ale tak zawsze wyglądały paczki z jabłkami produkowanymi w Polsce - twierdzą rosyjscy inspektorzy celni.

Od początku roku rosyjskie służby wykryły kilkaset prób wwiezienia towarów objętych embargiem, w tym owoców, warzyw i mięsa. Wśród towarów wwożonych do Rosji nielegalnie przeważają jabłka, dlatego Rossielhoznadzor chce wiedzieć, ile tych owoców produkuje się w krajach, z których najczęściej są kwestionowane transporty, czyli w Serbii i na Białorusi.