Marek Belka w restauracji Sowa i Przyjaciele spotkał się z Bartłomiejem Sienkiewiczem. Za jedzenie płacił Sławomir Cytrycki, szef jego gabinetu, kartą służbową. Rachunek - 1400 zł - niektórych może przyprawić o zawrót głowy, jednak z zestawienia prezentowanego przez natemat.pl wynika, że to właśnie Belka jest najoszczędniejszym z szefów NBP.
Za prezesury Leszka Balcerowicza w 2005 roku koszty reprezentacyjne wyniosły nieco ponad milion złotych. Rok później - już po dojściu PiS do władzy - koszty spadły o ponad połowę, choć prezes pozostał ten sam. W ten sposób w ciągu dwóch lat bank centralny na "reprezentację" wydał około 1,5 mln zł.
Następca Balcerowicza, Sławomir Skrzypek, był już znacznie bardziej oszczędny. Przez dwa pełne lata swego urzędowania - 2008 i 2009 - wydał 772 tys. zł. Jeszcze bardziej wydatki ściął właśnie Belka. W latach 2012 i 2013 na ten cel przeznaczono 600 tys. zł - prawie trzy razy mniej niż w analogicznym okresie za czasów Balcerowicza.
CZYTAJ WIĘCEJ:Polacy po aferze taśmowej: Belka musi odejść >>>
ZOBACZ TAKŻE:Sikorski oddał, ale tylko za wino >>>