Polska demonstruje dużą odporność na kryzys w strefie euro, pomimo silnych powiązań z Europą Zachodnią. Średnioterminowe perspektywy wzrostu są dobre, pomimo spodziewanego spowolnienia wzrostu do 1,6 proc., spowodowanego słabym popytem krajowym - tak londyńska agencja ratingowa Fitch ocenia stan naszej gospodarki.

Reklama

Do tej pory długoterminową perspektywę Polski dla zadłużenia w złotych oraz w walucie zagranicznej analitycy Fitch Ratings oceniali jako "stabilną". W opublikowanym dziś komunikacie zmienili ją jednak na "pozytywną". Utrzymali również ogólny rating naszego kraju na poziomie AA-.

Minister finansów nie kryje zadowolenia z tego powodu.

Bardzo się cieszę, że Polska jest jednym z trzech krajów, których oceny od początku kryzysu się poprawiły - przyznaje Jacek Rostowski w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". - Oprócz nas dotyczy to Estonii i Czech. Po i tak wyjątkowej sytuacji, że przez cały kryzys nasz rating był stabilny, dziś mamy poprawę - zaznacza. - To ważne, tym bardziej, że prawie wszystkie kraje strefy euro mają obecnie perspektywę negatywną. Jeśli ktoś powie, że to tyko zmiana perspektywy to mogę zapytać, jaka byłaby reakcja komentatorów, gdybyśmy dostali perspektywę negatywną - dodaje.

Jako uzasadnienie podwyższenia oceny agencja Fitch podaje między innymi wiarygodną politykę pieniężną i płynny kurs walutowy Polski, a także silną elastyczność finansowania budżetu. Zdaniem analityków nasz kraj posiada wystarczające poduszki bezpieczeństwa w postaci 33 miliardów dolarów linii kredytowej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (IMF), a także mocną pozycję sektora bankowego, który nie powinien załamać się w razie szoku po odpłynięciu zagranicznych inwestycji.

Zdaniem szefa resortu finansów to nie koniec dobrych wiadomości.

Pozytywna perspektywa oznacza, że jest więcej niż 50-procentowa szansa na podwyższenie ratingu w ciągu dwóch lat. Można przypomnieć sobie w tym kontekście głosy komentatorów i partii opozycyjnych, które wieszczyły katastrofę finansów publicznych i obniżkę ratingu raptem dwa lata temu - podkreśla w rozmowie z "DGP" minister Jacek Rostowski.