Stało się to, o czym marzyli producenci polskich miodów pitnych. Wpisanie w 2008 r. czwórniaka, trójniaka, dwójniaka i półtoraka na unijną listę Gwarantowanych Tradycyjnych Specjalności rozkręciło ich spożycie nie tylko w Polsce, lecz także za granicą. Popyt na miód w naszym kraju rośnie obecnie w tempie ok. 8 proc. rocznie. Eksport zaś o 15–20 proc. – mówią producenci. Wzrosty te mają swoje odzwierciedlenie w coraz większej produkcji. W ciągu czterech lat zwiększyła się prawie dwukrotnie z 760 tys. do ok. 1,4 mln litrów rocznie. W największym stopniu jest to zasługą Spółdzielni Pszczelarskiej Apis, która ze swoimi 800 tys. litrów jest największym producentem trunku w kraju.
Od czasu wpisania ich na unijną listę zwiększamy produkcję o 100 tys. litrów rocznie – mówi Mirosław Banak ze Spółdzielni Pszczelarskiej Apis z Lublina. To dziesięć razy więcej niż w firmie Mazurskie Miody, w której produkcja zwiększa się o ok. 10 tys. litrów rocznie. Teraz sięga 100 tys. litrów. Na rynku działa jeszcze dwóch dużych producentów. To spółka TIM, która rocznie dostarcza ponad 400 tys. litrów miodów pitnych, oraz Pasieka Jaros Maciej, która wytwarza 130 tys. litrów. W ostatnim roku zanotowaliśmy wzrost popytu na miody na poziomie kilkunastu procent – zapewnia Ewa Pustoszkin ze spółdzielni TIM.
Pozostali producenci to mali lokalni wytwórcy, którzy warzą miody bardziej na potrzeby własne i regionu. Podobne jak w roku ubiegłym, producenci i w tym zakładają tempo wzrostu produkcji miodów pitnych. Deklarują, że zamierzają jeszcze mocniej podbijać nimi zagraniczne rynki. W zeszłym roku zadebiutowaliśmy w Wielkiej Brytanii, we Francji i w Hiszpanii. Obecnie prowadzimy rozmowy z kontrahentami z Chin, Korei i Japonii – tłumaczy Mirosław Banak ze spółdzielni Apis, która w świat wysyła co ósmy litr nawarzonego miodu, w sumie ponad 100 tys. litrów.
Spółdzielnia Apis jest już nawet gotowa do nowych inwestycji, które pomogą jej zwiększyć moce produkcyjne. Dysponuje terenem, na którym mogą zostać zainstalowane kolejne zbiorniki do wytwarzania miodu. Na zwiększenie eksportu liczą też Mazurskie Miody. W pierwszej kolejności spółka zamierza umacniać swoją pozycję na zdobytych już rynkach Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W przyszłości marzy nam się podbicie trunkiem państw azjatyckich - mówi Janusz Luty z Mazurskich Miodów, które na eksport wysyłają obecnie blisko jedną piątą produkcji.
Reklama
W efekcie firma liczy, że już niedługo osiągnie kres swoich mocy produkcyjnych wynoszących 140 tys. litrów rocznie.
Reklama