Koniec grudnia to okres świąteczny. W tym roku wyjątkowo długi, bo Wigilia wypada w poniedziałek. Na zebranie dochodów zostaną tak naprawdę tylko dwa dni: 27 i 28 grudnia. MF będzie wiedziało, na czym stoi, dopiero w sylwestrowy poniedziałek. A jeśli dochody do końca roku okażą się zbyt niskie, to deficyt mógłby się okazać większy od zakładanego, co oznacza złamanie konstytucji.
Resort woli więc dmuchać na zimne i zabezpiecza się. Już wiadomo, że w tym roku nie zostaną wykorzystane wszystkie rezerwy celowe. Dysponenci mieli czas do 15 października, by złożyć wnioski o uruchomienie tych środków. Nie wszyscy to zrobili, więc minister finansów – jak to określa resort – "zablokował oszczędności powstałe w rezerwach celowych". Ile dokładnie – tego resort nam jeszcze nie podał, ale można domniemywać, że mówimy raczej o miliardach, a nie milionach złotych. Bo na koniec października z zaplanowanych w tym roku 18,4 mld zł w rezerwach celowych wykorzystano 12,7 mld zł.
Dodatkowym zabezpieczeniem są właśnie wprowadzane blokady wydatków. Przedstawiciele ministerstwa wolą nazywać to niezrealizowaniem planu wydatków. Z informacji DGP wynika, że będą dotyczyły Ministerstwa Obrony Narodowej, które zaoszczędzi w ten sposób około 1 mld zł. Resort w oficjalnym stanowisku na temat kwoty milczy. MON to resort dysponujący największym budżetem, na którym najłatwiej zaoszczędzić, ministerstwo ma w dyspozycji blisko 30 mld zł ponad 2 mld zł więcej niż rolnictwo łącznie z wypłatami emerytur z KRUS i 10 razy więcej niż kultura. Wydatki bieżące (np. pensje) będą realizowane.
Problemy z wykonaniem tegorocznej ustawy budżetowej były niemal od początku roku. Przede wszystkim przez duży problem z wpływami z VAT. Dochody z tego podatku po dziesięciu miesiącach wynosiły 100,02 mld zł, o 3,3 mld zł mniej niż w tym samym okresie ub.r. MF, przygotowując projekt budżetu na przyszły rok, założyło, że tegoroczny wynik w VAT będzie o 10,7 mld zł niższy, niż planowano.
Z uwagi na obserwowane spowolnienie gospodarcze istnieje ryzyko nieznacznego niewykonania tej prognozy – podaje resort finansów. Okazało się, że MF nie doszacowało skutków spowolnienia gospodarczego w br., choć do budżetu wpisało dynamikę wzrostu PKB na poziomie 2,5 proc. ocenianą przez rynek jako prawdopodobna. MF dało się zaskoczyć słabym tempem konsumpcji, która na dodatek zmieniła swoją strukturę. Spadła bowiem efektywna stawka VAT, co może oznaczać, że kupujący wybierali towary opodatkowane według preferencyjnych stawek. Na dodatek wzrosły zwroty podatku – w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku były wyższe o 16 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2011 r.
Gdyby nie rekordowo wysoka wpłata z zysku NBP (8,2 mld zł), być może tegoroczny budżet trzeba by nowelizować. Prawdopodobieństwo nowelizacji przyszłorocznej ustawy już jest duże, choć parlament nie zakończył jeszcze prac nad projektem. Wszystko przez dość optymistyczne założenia, na podstawie których MF wyliczyło podstawowe wielkości. Według ekonomistów Pekao w 2013 r. dochody budżetu mogą być o 20 mld zł mniejsze niż plan. To przez niższy od szacowanego przez MF wzrost gospodarczy (około 1,7 proc. wobec 2,1 proc.) i słaby popyt konsumpcyjny.