Wicepremier Pawlak przekonywał w piątek, że aby zapobiec spekulacji cenami żywności, trzeba wprowadzić przejrzystość w handlu, czyli informować konsumentów o kosztach produkcji rolnej i artykułów spożywczych. Dzień wcześniej Pawlak powiedział, że "wzrost cen wynika ze wzrostu cen ropy i spekulacji na cenach żywności".

Reklama

Jak tłumaczył Mojzesowicz, rynki światowe potrzebują coraz więcej żywności, w związku z czym na świecie zaczyna jej brakować. "To jedna z przyczyn wzrostu cen w Polsce. Chcę wyraźnie powiedzieć, że ja - w przeciwieństwie do pana Pawlaka - nie dostrzegam wszędzie spekulacji i spekulantów" - mówił Mojzesowicz w piątek.

W jego ocenie, "tłumaczenie dziś społeczeństwu, że głównym problemem są spekulanci, to bezradność rządu, bezradność ministra gospodarki". "Jeśli premier tego rządu wie, że są spekulanci, to przepraszam, trzeba ich pozamykać. (...) Wydaje się, że tak mówić nie wolno" - powiedział poseł.

Jak mówił Mojzesowicz, Pawlak "powinien zrozumieć, że mamy rynki, mamy grę rynkową, że ludzie mają prawo kupować i sprzedawać i raz tracą, raz zarabiają". Podkreślił jednocześnie, że produkcja żywności może być szansą dla Polski, także wobec rosnącej konsumpcji w największych krajach.

"Z dużym niepokojem zauważyłem, bo pan wicepremier Pawlak powiedział, że Krajowa Spółka Cukrowa (...) coś źle zrobiła prawdopodobnie w grudniu. Myślę, że to są zbyt poważne sprawy, by obok tego przejść" - kontynuował poseł PJN.

W jego ocenie, jeśli wicepremier wypowiada takie słowa o Krajowej Spółce Cukrowej, która - zdaniem Mojzesowicza - "jest prowadzona przez Platformę, bo prezes jest z Platformy, to coś tam się dzieje dziwnego". "Jeśli się coś dziwnego dzieje, to trzeba prezesa postawić przed sądem" - powiedział.



Reklama

W piątek na konferencji prasowej wicepremier Pawlak powiedział, że "ostatnio premier zainteresował się sytuacją w Krajowej Spółce Cukrowej i jest pytanie - bo są takie pogłoski - że sprzedano cukier w grudniu pośrednikowi, który teraz handluje nim po o wiele wyższych cenach". Dodał, że jeśli te pogłoski potwierdziłyby się, "to jest to karygodne postępowanie, bo oznacza, że firma o ważnej pozycji na rynku, odsprzedając cukier do spekulacyjnego obrotu też pozwala na handlowanie tego typu towarami".

Według Pawlaka, cukier z zapasów państwowych można by tanio sprzedać, ale nie ma gwarancji, że nie będzie takiego przebicia jak teraz, że cukier w hurcie kosztuje 3,40 zł za kg, a można go kupić po 5,5 zł za kg. "Dlatego zwracamy uwagę na potrzebę dużej transparentności na rynkach" - mówił Pawlak.