Takiej biedy nie ma w całej Unii Europejskiej. Województwa: lubelskie, warmińsko-mazurskie, świętokrzyskie i podkarpackie dostaną ponad 2 miliardy euro na rozwój. Mają zostać przeznaczone na budowę nowych dróg, fabryk i środków transportu. To z kolei ma zachęcić inwestorów do lokowania tam firm i tworzenia miejsc pracy.
Ale jest też i haczyk. Unia pieniędzy nie rozdaje. Wymaga, żeby zainwestować je zgodnie z przeznaczeniem, w dodatku w określonym czasie. Region tzw. Ściany Wschodniej musi je wydać do końca 2013 roku. Jeśli do tego czasu nie uda się zrealizować rządowych planów, Wspólnota ma prawo zażądać ich zwrotu.
Niby 6 lat to kawał czasu, ale przy koszmarnej polskiej biurokracji wcale nie jest pewne, czy nie za mało. Wiemy doskonale, w jakim tempie buduje się u nas drogi, a i postawienie fabryki proste nie jest, bo zamiast pomagać przedsiębiorcy, rzuca się mu kłody pod nogi. Pesymiści mówią nawet, że w najbiedniejszych województwach realizacja tylu rzeczy jest niemal niemożliwa. Bo tam wszystko trzeba zaczynać od początku.
Będą nowe, równe drogi, a fabryki powstawać mają jak grzyby po deszczu. Ludzie będą mieli pracę. Tak może być, jeśli najbiedniejsze województwa na wschodzie Polski dobrze zagospodarują unijne pieniądze. A rząd przyznał im ponad 2 mld euro (8 mld złotych).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama