Wygląda na to, że rząd dostał, co chciał. Najpierw z Barroso w cztery oczy rozmawiał o stoczniach prezydent, wczoraj - przez telefon - premier. I właśnie podczas tej rozmowy szef Komisji Europejskiej miał poinformować Donalda Tuska o decyzji, która zapadła dziś.
Już w poniedziałek pojawiły się pierwsze przecieki, że Komisja odroczy decyzję w sprawie polskich stoczni do jesieni. To dodatkowy czas na rozmowy z inwestorami w sprawie prywatyzacji zakładów w Gdyni i Szczecinie.
Jeśli do 12 września Polska nie przedstawi planów, które spełnią surowe warunki unijne, stocznie będą musiały zwrócić pomoc. Komisja nie ujawnia na razie, jaka będzie ostateczna kwota do zwrotu. Może jednak chodzić o kilkaset milionów euro, a to oznaczałoby bankructwo polskich zakładów.
Unia domaga się, by plany restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie zapewniały ich długoterminową rentowność, redukcję mocy produkcyjnych, wysoki wkład własny inwestorów i nie prowadziły do dalszego wsparcia zakładów z budżetu państwa.