Emeryci dostaną 5-6 procent podwyżki, nauczyciele mogą liczyć na 10 procent. Ale coś za coś. Rząd PO-PSL będzie musiał poszukać na to pieniędzy. Sięgnie do tego, co obiecał rząd PiS pracownikom urzędów centralnych, czyli na przykład ministerstw.
Utrzymanie wszystkich urzędów kosztuje nas rocznie 60 miliardów złotych. Kosztowałoby jeszcze więcej, gdyby w życie weszły podwyżki zaproponowane w PiS-owskim projekcie budżetu.
Urzędnicy mieli dostać nawet 40 procent więcej. Jednak Platforma sprzeciwia się temu. O dodatkowych pieniądzach mogą zapomnieć już na przykład w Ministerstwie Edukacji, w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego - wylicza dziennik "Polska".
Napięty termin prac nad budżetem nie pozwoli PO na większe cięcia w projekcie przygotowanym przed PiS. Najpóźniej 27 stycznia prezydent musi dostać ustawę do podpisu. W przeciwnym razie będzie mógł rozwiązać parlament.