Tanie linie wpadły na szatański pomysł. Łupią swoich klientów na kosztach załatwiania spraw - oburza się "Gazeta Wyborcza". By cokolwiek załatwić, trzeba zadzwonić. A to kosztuje i to sporo. Rozmowa bowiem trwa kilka, czy nawet kilkanaście minut.
Tymczasemfirmy liczą sobie nawet 5 złotych za minutę rozmowy. Do tego, gdy doliczy się wszystkie dodatkowe opłaty, których wymagają tani przewoźnicy, zanim wsiądziemy na pokład samolotu, może się okazać, że zapłacimy tyle samo, czy nawet więcej niż za przelot normalną linią lotniczą.