Jeden ze studentów dostał od uczelni PIT, na którym wpisano, jako przychód "zwolnienie z czesnego" . Dlatego poprosił o wyjaśnienia izbę skarbową. Okazało się, że uczelnia postąpiła słusznie, bo zwolnienie z opłat liczy się jako dochód - twierdzi "Rzeczpospolita"
>>>Fiskus bierze się za karty kredytowe
Okazuje się więc, że nawet, jeśli szkoła chce żaka nagrodzić i pozwoli mu się uczyć za darmo, to trzeba jednak od wartości czesnego zapłacić 18 proc. podatku.