Najnowszym dowodem jest ostatnie porozumienie z Solidarnością. Tak naprawdę to dwa deale emerytalne w jednym. Porozumienie było głośne, ponieważ rząd zgłosił "otwartość" na emerytury stażowe, ale jednocześnie zgodził się na zatrzymanie wygaszania emerytur pomostowych.
Czym są te ostatnie? To relikt części emerytur branżowych, przyznawanych za pracę w szkodliwych warunkach w poprzednim systemie. Mogą je otrzymać kobiety od 55. roku życia oraz mężczyźni od 60. Faktycznie to rodzaj obniżenia wieku emerytalnego dla wybranych grup ze świadczeniem przejściowym do momentu otrzymania tego właściwego z ZUS. Miały one wygasać, bo dotyczyły osób, które w warunkach szczególnych pracowały przed 1999 r., jednak porozumienie z Solidarnością zakłada, że wejdą one do "arsenału" emerytalnego na stałe. Odpowiednia ustawa już jest w Sejmie.
Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja z emeryturami stażowymi, które od lat są postulatem związków. Projektów było kilka, najważniejsze to te Solidarności i prezydenta Andrzeja Dudy. Co do zasady wprowadzają one możliwość otrzymania świadczenia po przepracowaniu określonego czasu. W projekcie prezydenckim mowa o 39 latach w przypadku kobiet i 44 latach dla mężczyzn. W projekcie Solidarności to 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Ostatnie porozumienie z rządem zakłada, że będzie to staż składkowy, czyli okres, w którym za pracownika była odprowadzana składka, a nie szerszy – ubezpieczeniowy. Na razie słyszymy o "otwartości" PiS w tej kwestii, co sugeruje, że o ile sprawa emerytur pomostowych zostanie załatwiona w tej kadencji "na zachętę", to emerytur stażowych w kolejnej – w domyśle: jak wygra PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ WE WTORKOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>