Gra toczy się o naprawdę wielkie pieniądze. W zeszłym roku na lekarstwa przepisywane przez lekarzy wydaliśmy 14 mld zł, o 700 mln więcej niż rok wcześniej.
Ogromny wpływ mają na to wielkie kampanie reklamowe, które w ostatnich latach zwróciły uwagę szerokiej rzeszy ludzi na niektóre choroby. Ptasia grypa, odkleszczowe zapalenie opon mózgowych, pneumokoki czy spadek libido mają u nas status plag i należą do najlepiej rozpoznawalnych zagrożeń ludzkiego życia i zdrowia.
Działanie koncernów dobrze ilustruje przykład rosnącego zainteresowania wirusami pneumokoków. We wrześniu 2005 r. na rynek wszedł Prevenar, pierwsza tego typu szczepionka antywirusowa dla dzieci do drugiego roku życia. Jednak zainteresowanie nią było minimalne. Machina sprzedaży ruszyła dopiero wtedy, gdy w obiegu pojawiła się informacja, że pneumokoki co roku prowadzą do śmierci miliona dzieci na świecie.
Dzisiaj nie ma chyba rodzica w Polsce, który nie słyszałby o pneumokokach. Choć już mało kto zdaje sobie sprawę, że nad Wisłą z ich powodu umiera nie więcej niż 20 dzieci rocznie, czyli 20 razy mniej niż z powodu powikłań zwykłej grypy. Jednak rozpowszechnianie tego typu informacji już nie leży w interesie producentów. Wszak jednorazowa dawka szczepionki Prevenar kosztuje 300 zł, ale żeby była ona skuteczna, zabieg trzeba powtórzyć nawet trzykrotnie. Łatwo policzyć, że na szczepieniach firma zarabia krocie.
Koncerny farmaceutyczne nie mogą promować leków na receptę. Ale mogą straszyć chorobami, na które sprzedają potem wyprodukowane przez siebie specyfiki. Robią to na tyle skutecznie, że z roku na rok Polacy wydają coraz większe kwoty na lekarstwa - alarmuje DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama