Propozycję przyłączenia się Polski do atomowej inicjatywy trzech bałtyckich krajów złożył dziś w litewskim radiu premier Litwy Gediminas Kirkilas. Nie chciał podać żadnych szczegółów. Zadeklarował, że porozmawia o nich z Jarosławem Kaczyńskim podczas jego dwudniowej wizyty na Litwie.
Łotwa i Estonia nie są tym zachwycone. Szef łotewskiej firmy energetycznej Latvenergo powiedział, że wyłączne prawa do budowy nowej elektrowni mają firmy z państw bałtyckich. W podobnym tonie wypowiadają się szefowie estońskiego koncernu Eesti Energa, który uczestniczy w budowie elektrowni.
Bo budowa elektrowni to łakomy kąsek dla tych państw. Ma zapełnić dziurę energetyczną po - zamykanej właśnie na Litwie - atomowej siłowni w Ignalinie. Wprawdzie nowa siłownia będzie dużo kosztowała (od 2,5 do 4 mld euro), ale gdy już powstanie w 2015 roku, może zaspokajać potrzeby energetyczne całego regionu, a nawet importerów z Zachodu.
Litwa chce namówić Polskę do włączenia się w projekt budowy potężnej elektrowni atomowej. Projekt, który Litwa realizuje u siebie razem z Łotwą i Estonią. Problem w tym, że te dwa ostatnie kraje wcale nie chcą z nami budować żadnych elektrowni.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama