"Pomysły typu <węgierski projekt premiera Orbana>, podobny dziś zgłaszał prezes Kaczyński, nie są neutralne z punktu widzenia kieszeni pozostałych obywateli" - podkreślił Tusk. Szef rządu dodał, że każda decyzja, która byłaby ustawowym wymuszeniem ze strony państwa, by banki zawieszały spłatę kredytów, musiałaby oznaczać konieczność wypłaty bankom tych pieniędzy, których nie otrzymywałyby te banki z tytułu spłaty rat.

Reklama

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w piątek na konferencji prasowej tak opisywał, na czym miałyby polegać "roczne wakacje" w spłacie kredytów we frankach szwajcarskich: "Płaci się odsetki, płaci się marżę, ale rat kredytowych się nie płaci, nikt na tym nie traci, a mimo wszystko kurs franka nie wpływa na sytuację budżetów rodzinnych".

"Chcę ponownie uczciwie powiedzieć (...), że dzisiaj pomoc jednej grupie kredytobiorców musiałaby być kosztem innej grupy ludzi. Nie ma takich czarów, to tylko w głowach ludzi niekompetentnych może się pojawić pomysł, że można odłożyć spłatę kredytów i że nikt za to nie płaci. Takie rzeczy się nie dzieją" - mówił Tusk. Dodał, że w obecnej sytuacji zawirowań na rynkach finansowych, najlepszą postawą jest unikanie paniki. "Najmądrzejsze postępowanie, to jest postępowanie bez panicznych odruchów" - stwierdził.

Premier Tusk odniósł się też do nadal drogiego szwajcarskiego franka i krytyki opozycji, że rząd nie podejmuje działań zmierzających do obniżenia kursu franka wobec złotego. "Prawdziwe decyzje dotyczące pozycji franka wobec innych walut mogą zapadać w Szwajcarii, na pewno nie w Warszawie - to jest trzeźwe, realne ocenianie sytuacji. Lepiej w sposób uczciwy informować co jest w zasięgu polskich możliwości, a co jest poza tym zasięgiem i nie czarować ludzi" - powiedział.

"Mamy pewną satysfakcję widząc, że pierwsze działania jakie zostały podjęte przez bank centralny Szwajcarii przynoszą efekty. Pamiętamy tę +czarną+ północ, kiedy kurs franka przekroczył 4,10 i porównamy to z dzisiejszym kursem widać gdzie są możliwości działania na rzecz obniżenia franka" - dodał. Dodał, że ma nadzieję, że bank centralny Szwajcarii nie zaprzestanie działań, by utrzymywać kurs tamtejszej waluty na stabilnym poziomie wobec innych walut.

Obecnie nie ma potrzeby korekty założeń do przyszłorocznego budżetu, a w drugim kwartale tego roku wzrost gospodarczy powinien utrzymać się na relatywnie wysokim poziomie, w okolicach 4 proc. - powiedział w piętek premier Donald Tusk. "Na razie nie widzę powodu do radykalnych zmian. Niektórzy prognozowali także jeśli chodzi o rok 2011, że deficyt będzie większy niż zakładaliśmy, a będzie mniejszy, czy że wzrost (gospodarczy) będzie mniejszy niż zakładaliśmy. Nie będę przyjmował zakładów" - powiedział.

Tusk zastrzegł, że "wydaje się bliskie pewności", iż podobnie jak w pierwszym kwartale, także w drugim kwartale 2011 r. utrzymamy relatywnie wysokie tempo wzrostu gospodarczego. "Ono jest relatywnie nawet bardzo wysokie, jak porównamy z innymi krajami. Zakładam, że będzie nadal w okolicach 4 proc." - podkreślił. Dodał, że jeżeli pojawią się poważne przesłanki, które kazałyby korygować projekt przyszłorocznego budżetu, to rząd natychmiast o tym powiadomi. "Nie będziemy się krępować, nie będziemy się wstydzić, żeby tego typu zmiany w założeniach wprowadzić. Na razie w tej chwili te przesłanki nie są wystarczające, aby już dzisiaj formułować tego typu potrzebę, choć nie można jej wykluczyć" - powiedział.