.W kryzysie wraca do łask we Francji zawód dozorcy, który w ostatnim czasie zanikał. Były fryzjer Alain Cozette zdecydował się na zmianę profesji, żeby - jak sam tłumaczy - mieć pewność, że w przyszłości otrzyma emeryturę.

Cozette odpowiada za cztery domy i ich mieszkańców na spokojnym przedmieściu Paryża, Rueil-Malmaison. Do jego obowiązków należy także utrzymywanie w porządku tamtejszego skweru.

Reklama

Kiedy w wieku 47 lat Cozette postanowił porzucić fryzjerstwo i zostać dozorcą, powodował nim głównie lęk o jutro. Zdecydował się podjąć kurs zawodowy, po którym miał nadzieję na minimalną pensję co miesiąc (1630 euro brutto) i zakwaterowanie w stróżówce na parterze. To właśnie w niej segreguje teraz pocztę, mającą trafić do 45 mieszkań, nad którymi ma pieczę.

Mimo stopniowego zaniku stróżówek we Francji ciągle wzrasta liczba chętnych do przekwalifikowania. Paryski instytut specjalizujący się w szkoleniu dozorców ma tyle zgłoszeń od zainteresowanych, że musi prowadzić selekcję chętnych; wielu kandydatów wywodzi się z sektora budowlanego.

Za 4 tys. euro instytut oferuje 12-tygodniowe szkolenie, na którym kursanci poznają różne techniki sprzątania, zasady bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy, a nawet podstawy efektywnego komunikowania się z innymi ludźmi.

Pracą taką zainteresowana jest Julia, która obecnie poszukuje zajęcia. Jej zdaniem dobry dozorca to ktoś taki, kto dba o dobre samopoczucie mieszkańców. Julia sama - jak mówi - dorastała w stróżówce w Paryżu i ma z tego okresu jak najlepsze wspomnienia.

Z powodów ekonomicznych - utrzymywanie takiego gospodarza domu staje się opłacalne od 70 mieszkań - w ostatnim czasie liczba dozorców we Francji systematycznie spadała. Obecnie przedstawicieli tego zawodu jest ok. 40 tys., podczas gdy 20 lat temu było to 60 tys. Nowe budynki buduje się już nawet bez stróżówki, w której mógłby zamieszkać dozorca.

Reklama

Jednak ci, w których kamienicach jest dozorca, mówią, że są szczęściarzami. Ludzie mają potrzebę bliskości. Domy mieszkalne są jak małe wsie, które potrzebują gospodarza - tłumaczy Sebastien Lloret z instytutu szkolącego przyszłych dozorców. Potwierdza to Tina Penso, dozorczyni z Vincennes na wschód od Paryża, który czasami z rana zagląda do samotnych osób w podeszłym wieku, żeby sprawdzić, czy wszystko u nich w porządku.

I nawet w czasach kryzysu ludzie doceniają takie rzeczy i potrafią być hojni, zwłaszcza pod koniec roku - dodaje Lloret, mówiąc o tradycji obdarowywania dozorców podarkami w okresie świątecznym. Jednak były fryzjer Alain Cozette zapewnia, że w niespokojnych czasach wystarczy mu po prostu pewna praca, a wszystko inne jest drugorzędne.