Gospodarz szczytu na Bali, prezydent Indonezji Joko Widodo, powiedział, że wojna w Ukrainie była najbardziej sporną kwestią spotkania. W ogłoszonej w środę deklaracji przywódców napisano, że "większość członków" grupy G20 stanowczo potępia rosyjską napaść na Ukrainę, ale pojawiły się również "inne opinie i odmienne oceny sytuacji".
Uchronienie Rosji przed potępieniem
Nie wyjaśniono, jakie kraje miały inne zdanie na temat agresywnych działań Rosji, która sama również należy do G20. Według dr. Bogusza na jednogłośne potępienie Moskwy nie zgodził się również Pekin.
Oczywiście można powiedzieć, że Chiny ustąpiły, nazywając wojnę po imieniu, ale z drugiej strony można powiedzieć, że dokonując drobnych, wręcz semantycznych ustępstw, zdołały ochronić Rosję przed prawdziwym potępieniem – ocenia ekspert.
Pekin wzbrania się przed określaniem konfliktu na Ukrainie słowami "wojna" czy "inwazja". W oficjalnych komunikatach chińskie władze mówią zwykle o "kryzysie" albo "kwestii ukraińskiej".
Poparcie Chin dla negocjacji pokojowych
Podczas szczytu G20 przywódca Chin Xi Jinping deklarował poparcie dla negocjacji pokojowych pomiędzy Rosją a Ukrainą. Chiny grają teraz na zamrożenie konfliktu, co jest w interesie Rosji – ocenia dr Bogusz.
Ekspert zwraca uwagę na wydany przez Chiny komunikat po spotkaniu szefa MSZ tego kraju Wanga Yi z jego rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem w kuluarach szczytu G20. W komunikacie Pekin chwalił Moskwę za "racjonalną i odpowiedzialną" postawę. To pokazuje, że w relacjach chińsko-rosyjskich "tak naprawdę nic się nie zmieniło" – uważa analityk OSW.
Przestrzeń dla Moskwy do kontynuowania agresji
Mam wrażenie, że cały ten szum medialny (na temat rzekomej zmiany stanowiska Pekinu) wynika tylko i wyłącznie z nadziei, że Chiny zadziałają jak deus ex machina i za pociągnięciem magicznej różdżki wszystko wróci do normy – ocenia dr Bogusz.
Jego zdaniem Chiny nie mają jednak takich zdolności i nie będą ich miały. Pekin jest po drugiej stronie i jego wsparcie polityczne daje przestrzeń Moskwie do kontynuowania agresji, a 24 lutego świat uległ trwałej zmianie i nie ma powrotu do stanu sprzed wojny – podkreśla ekspert.