Z powodu uszkodzeń kabli Deutsche Bahn zawiesiły w sobotę rano wszystkie połączenia dalekobieżne w północnych Niemczech. "Śledztwo w sprawie sprawców toczy się pełną parą. Pod uwagę bierze się akty zaplanowanej dywersji" – pisze "Bild", powołując się na wstępne wyniki dochodzenia BKA.
Akty dywersji przeciwpaństwowej
"W związku z odległymi lokalizacyjnie miejscami przestępstw (Herne/Nadrenia-Północna Westfalia i Berlin/Brandenburgia) oraz czasową bliskością z uszkodzeniami rurociągów Nord Stream 1 i 2, brane są pod uwagę akty dywersji wymierzonej przeciwko państwu" – wynika z wstępnych analiz BKA. "Co do zasady, ogólnie obiekty infrastruktury krytycznej w ogóle, a w szczególności sektor transportu z ruchem kolejowym, są narażone na ryzyko stania się celem ataków i działań dywersyjnych" - podkreślono.
Według "Bilda" potwierdziły to niedawne podejrzane ataki na rurociąg Nord Stream na Morzu Bałtyckim i po raz kolejny potwierdzają to manipulacje wykryte w systemie kabli należących do linii kolejowej. Jak przypomina gazeta, krótko po ujawnieniu wybuchów w rurociągach Nord Stream, do których doszło 26 września, eksperci ds. bezpieczeństwa podejrzewali o te działania sabotażowe Rosję.
"Przestępczość motywowana politycznie"
BKA bierze pod uwagę, że sobotnie uszkodzenia instalacji kolejowych są wynikiem "przestępczości motywowanej politycznie". "Deutsche Bahn, prowadząc transport paliw kopalnych, jest na celowniku lewicowych grup, które regularnie próbują zakłócać ruch kolejowy" – dodaje BKA. Jeśli chodzi o przypadek przecinania kabli światłowodowych przez lewicowych sprawców, BKA nie dysponuje jeszcze dowodami, zakłada jednak, że "byłoby to możliwe przy użyciu odpowiednich narzędzi".
Jak podkreśla "Bild", śledztwa nie prowadzi już policja federalna, lecz państwowa służba bezpieczeństwa. BKA przejęło dochodzenie, ponieważ "nie można wykluczyć tła politycznego". Dochodzenia prowadzone są wielokierunkowo – poinformowała rzeczniczka berlińskiej policji.
"Jedno jest pewne: sprawcami byli profesjonaliści!"
Z informacji portalu wynika, że śledczy zakładają udział dwóch oddzielnych sprawców (lub grup sprawców), ponieważ linie zostały uszkodzone w dwóch odległych punktach w tym samym czasie. "Jedno jest pewne: sprawcami byli profesjonaliści! Wiedzieli dokładnie, które przewody przeciąć, aby wyrządzić maksymalne szkody" – podkreśla gazeta.
W sobotę pierwsze zakłócenia na kolei rozpoczęły się ok. godz. 8 rano i trwały prawie trzy godziny. Ok. godz. 9 DB informowało podróżnych o "kłopotach technicznych" wyjaśniając, że nie ma możliwości podróży dalekobieżnych do i z Hamburga, Szlezwiku-Holsztynu, Dolnej Saksonii, Kassel-Wilhelmshoehe, Berlina i NRW. Nie działały również połączenia linii intercity między Berlinem, Hanowerem i Nadrenią-Północną Westfalią.