By skuteczniej wykorzystać przewagę, Ukraina potrzebuje potężniejszej broni, ale wśród sojuszników nie widać jak dotąd oznak podniesienia dostaw na wyższy poziom. 21 września Putin zagroził natomiast wojną nuklearną i zapowiedział pseudoreferenda, które mają posłużyć włączeniu okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

Reklama

Kraje wspierające Ukrainę przekazywały jej wiele rodzajów uzbrojenia od początku rosyjskiej inwazji w lutym, ale jak dotąd nie dostarczyły jej pocisków o dalszym zasięgu, samolotów bojowych ani czołgów, jakich używa się w NATO – podkreśla Bloomberg.

Niepokój w Kijowie

Obecnie w Kijowie pojawia się niepokój, że mimo zapewnień USA i krajów europejskich groźby Putina mogą zniechęcić je do dostaw uzbrojenia z powodu obaw o bezpośrednią konfrontację z Moskwą. Tymczasem plan mobilizacji w Rosji 300 tys. poborowych może oznaczać, że okno trwającej ukraińskiej kontrofensywy się zamyka.

Reklama

Najlepsza odpowiedź na rosyjską eskalację: HIMARS, ATACMS, Abramsy, Leopardy – napisał na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Ukraina od wielu miesięcy zabiega o rakiety ATACMS o zasięgu 300 km. Prezydent Wołodymyr Zełenski zaapelował w niedzielę na antenie CBS o więcej systemów rakietowych, artylerii, broni przeciwlotniczej i czołgów, by pomóc Ukrainie odzyskać okupowane przez Rosję terytoria.

Jednak drastyczne zwiększenie dostaw lub przełamanie kolejnych granic dotyczących rodzajów przekazywanego uzbrojenia jest mało prawdopodobne, ponieważ zapasy kluczowej broni w Europie się kończą, a USA są ostrożne – ocenił anonimowo wysokiej rangi urzędnik europejski.

Dzień po przemówieniu Putina rzecznik Pentagonu Patrick Ryder zapewnił, że twierdzenia władz Rosji "nie wpływają” na podejście USA do pomocy Ukrainie. Jednak od początku wojny to podejście zakładało stopniowy proces podejmowania decyzji, które rodzaje broni mogą być przekazywane, aby – jak to ujął w marcu prezydent Joe Biden – uniknąć prowokowania kolejnej wojny światowej.

Reklama

Oczywiście, że będą bardziej ostrożni. Ale ludzie muszą podjąć decyzję, bo Putin będzie grał nuklearnym kijem, dopóki będzie widział, że to działa jako odstraszacz (…) Muszą mu pokazać, że będzie odwet, że jest on gwarantowany i będzie bardzo poważny, a jego upadek będzie natychmiastowy” – ocenił były minister obrony Ukrainy Andrij Zahorodniuk.

Kość niezgody

Bloomberg pisze, powołując się na cztery osoby zaznajomione z dostawami broni na Ukrainę, że nie ma oznak, aby europejskie rządy miały przekazać nową partię ciężkiego uzbrojenia. Według tych źródeł kością niezgody stały się szczególnie niemieckie czołgi Leopard, ponieważ używa ich szereg innych członków NATO, w tym Hiszpania, Holandia, Norwegia, Grecja i Turcja, ale przekazanie ich wymaga zgody Berlina, która jeszcze nie nadeszła.

Według osoby zapoznanej ze sprawą jak dotąd Berlin nie otrzymał żadnego oficjalnego wniosku o zezwolenie na eksport Leopardów na Ukrainę. Rzecznik niemieckiego ministerstwa gospodarki, które zajmuje się takimi licencjami, oświadczył, że nie może komentować potencjalnych wniosków.

Zdaniem Zahorodniuka rakiety ATACMS pozostaną najpewniej problematyczne z uwagi na ich zasięg, który pozwalałby na uderzenia w głąb terytorium Rosji, ale na Ukrainę trafią prawdopodobnie samoloty bojowe i więcej czołgów, choćby w standardzie radzieckim, a nie natowskim.

Bloomberg podkreśla, że dostawy broni na Ukrainę już były imponujące. Departament Stanu USA ogłosił, że od początku wojny Stany Zjednoczone wydały na pomoc wojskową dla Ukrainy 15,1 mld dolarów, a Niemcy, często krytykowane za opóźnianie dostaw, twierdzą, że przekazały uzbrojenie warte 711 mln dolarów w ciągu roku do 19 września.

Z punktu widzenia Kijowa proces decyzyjny jest jednak powolny, ponieważ jego partnerzy starają się oceniać, co mogą mu przekazać bez ryzyka eskalacji ze strony Rosji. To czasem rodziło opinie, promowane przez Moskwę, że NATO chce walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca, ale nie chce, aby Ukraina wygrała. Tymczasem Ukraińcy są teraz przekonani, że zwycięstwo jest możliwe – pisze Bloomberg.