W województwie pomorskim, wydano 97 decyzji negatywnych wobec Rosjan, ubiegających się o takie przedłużenie pobytu.

"Nie mogę tam wrócić"

Spośród takich osób jest Anna Trukhan, która mieszka w Gdańsku od sześciu lat i prowadzi szkołę tańca. Szkoła pomaga uchodźcom. Kiedy dostałam odmowną decyzję, przeżyłam szok. Tu w Polsce jest mój dom i tu jest całe moje życie - mówi Radiu ZET Anna Trukhan. W Urzędzie ds. Cudzoziemców trwa postępowanie odwoławcze w jej sprawie. Jeśli decyzja będzie negatywna, będzie musiała opuścić Polskę w ciągu 30 dni. Nie mogę tam wrócić. To jest dla mnie niebezpieczne. Nie popieram rosyjskiego rządu i mówię otwarcie o swoich poglądach - dodaje Rosjanka.

Reklama

Następna jest Elena. Przyjechała do Trójmiasta z Syberii, wraz ze swoją niepełnosprawną córką. W Rosji jest deficyt leków i nie byłam w stanie zapewnić jej tam odpowiedniej opieki zdrowotnej. Córka ma cukrzycę, jest pod opieką poradni. Jeśli będę musiała wrócić do Rosji, zostanie od niej odcięta. To będzie tragedia - mówi w Radiu ZET Rosjanka. Odmowną decyzję otrzymali również Sasza i Alesia. Przyjechali do Polski, bo nie zgadzali się z polityką rosyjskich władz. Kiedy zaczęła się wojna, przyjęliśmy do siebie kuzynkę, która uciekała przed wojną. Mieszkała u nas cztery miesiące. Nawet tego nikt nie wziął pod uwagę - mówi Sasza.

Rosjanie z Trójmiasta zwrócili się w tej sprawie do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Według Radia ZET Maciej Bąk, RPO postanowił wysłać pismo do wojewody pomorskiego z wnioskiem o wyjaśnienie sprawy. Rosjanom pomaga też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W tego typu sytuacjach decyzje o odmowie przedłużenia pobytu są oparte o niejawne dowody zawarte w notatce ABW. Wtedy dana osoba właściwie nie ma możliwości obrony, odniesienia się do stawianych zarzutów. My uważamy, że mimo wszystko powinno tu istnieć pewne prawo do obrony. Taka osoba powinna chociaż być poinformowana o zasadniczych względach tej decyzji, jej podstawowych punktach, żeby móc jakoś się do nich odnieść - mówi Jacek Białas z HFPC.