Na ostatnim posiedzeniu swojego gabinetu Petkow podał, że na rozładunek pierwszego z tankowców Bułgaria umówiła się z Grecją i zostanie on przeprowadzony w greckim terminalu LNG na położonej niedaleko Aten wyspie Rewitussa. Bułgaria nie ma własnych terminali LNG. Negocjacje w sprawie rozładunku pozostałych statków ma poprowadzić rząd tymczasowy, który w najbliższym czasie ma zostać mianowany przez prezydenta Rumena Radewa. Cztery terminale posiada Turcja.

Reklama

Gaz z USA

Petkow powiedział, że chodzi o dostawy gazu z USA, którego cena jest obecnie o ok. 20 dolarów niższa od przeciętnej ceny surowca w UE.

Dostawy te mają pomóc bułgarskiej energetyce, która przeżywa poważne trudności z powodu niedoboru gazu. Krajowy zbiornik gazowy w Cziren na zachodzie kraju jest napełniony w ok. 40 proc. Poważnym problemem są ciepłownie, w tym sofijska; część z nich wstrzymała prace na lato. W kraju gazu do produkcji potrzebuje ok. 25 tys. przedsiębiorstw, zatrudniających łącznie ok. 240 tys. osób. Są wśród nich wielkie koncerny, takie jak producent nawozów sztucznych Agropolichim czy zakłady produkcji szkła Neochim. Duże zakłady pracują, lecz wiele małych firm wstrzymało produkcję m.in. z powodu rosnących cen gazu - podało bułgarskie stowarzyszenie pracodawców.

Reklama

Tymczasem ambasador Rosji w Bułgarii Eleonora Mitrofanowa oświadczyła, że Gazprom jest gotowy zapewnić dostawy gazu do Bułgarii. Zostały one wstrzymane 27 kwietnia, kiedy władze w Sofii odmówiły rozliczania się z rosyjskim koncernem w rublach, zgodnie z sankcjami UE. Mitrofanowa powiedziała, że umowa Bułgargazu z Gazpromem jest wciąż aktualna, wystarczy, że bułgarskie przedsiębiorstwo otworzy konto bankowe w rublach w Gazprombanku, na którym przekazywane przez Bułgarię pieniądze będą wymieniane na rosyjską walutę. Wystarczy dobra wola i pragmatyzm, by uregulować sprawę – dodała.

Na razie nie wiadomo, czy rząd tymczasowy, który ma zostać wkrótce mianowany przez prezydenta, zdecyduje się na taki krok.

Ewgenia Manołowa