Według analityków, obecnie nie jest możliwe pełne i precyzyjne oszacowanie ekonomicznego i finansowego wpływu wojny w Ukrainie na polską gospodarkę. Według prognozy BNP Paribas, gospodarka Polski urośnie w tym roku o 3,5 proc., jednak - jak zaznaczyli - wynik obarczony jest wyjątkowo dużym ryzykiem ze względu na toczącą się w Ukrainie wojnę. "Biorąc pod uwagę wysoką niepewność co do ekonomicznych skutków trwającej wojny, wzrost gospodarczy w tym roku może okazać się niższy, zwłaszcza jeśli znacząco osłabłaby aktywność w strefie euro" - napisano.

Reklama

Polska gospodarka a wojna na Ukrainie

Główny ekonomista Banku BNP Paribas Michał Dybuła wskazał, że scenariusz bazowy opracowany przez BNP Paribas nie odbiega mocno od marcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego. Jedyna znacząca różnica jest taka, że zakładamy wzrost stopy referencyjnej do 5 proc., podczas gdy projekcja banku centralnego wykonywana była przy założeniu stopy referencyjnej na poziomie 2,75 proc. Stąd wynika około 0,5 -1pp niższa dynamika PKB w tym i przyszłym roku w naszej prognozie, niż w projekcji NBP - wyjaśnił.

W analizie wskazano, że dla polskiej gospodarki najszybciej widocznym efektem wojny są drożejące surowce energetyczne, które przekładają się na wzrost cen paliw na stacjach benzynowych. Podkreślono, że jeżeli wysokie ceny surowców utrzymają się przez dłuższy czas, siła nabywcza gospodarstw domowych wyraźnie ucierpi, co będzie powodować obniżenie wzrostu gospodarczego w tym roku. Z drugiej strony - jak dodano - napływ uchodźców z Ukrainy powinien zwiększyć wydatki konsumpcyjne. Wyliczyli, że koszt utrzymania się miliona osób w Polsce przez rok wyniósłby ponad 20 mld zł, czyli około 1 proc. PKB. Dodali, że według szacunków, do Polski może przyjechać nawet kilku milionów osób z terenów wojennych.

Według analityków banku, bezpośredni wpływ na polską gospodarkę, wynikający ze zmniejszonego eksportu do Ukrainy i Rosji, powinien być umiarkowany, ponieważ udział tych krajów w polskiej sprzedaży zagranicznej nie jest specjalnie wysoki. Napisali, że w ubiegłym roku oscylował on w okolicach 2-3 proc. Większe perturbacje - jak zaznaczyli - mogą wynikać z ewentualnych zaburzeń w imporcie, ponieważ Polska pozostaje silnie zależna od surowców energetycznych z Rosji.

Reklama

Wskazano, że korzystnie na wzrost gospodarczy w Polsce może wpływać luźniejsza polityka fiskalna w następstwie wojny. "Wzrost wydatków na pomoc dla uchodźców, a także zbrojenia, powinien dać pozytywny impuls gospodarce, choć zdaniem specjalistów nie na tyle silny, aby całkowicie zrównoważyć wpływ negatywnych czynników oddziałujących na aktywność gospodarczą" - napisano.

Jednocześnie wojna - jak wskazali eksperci - może oznaczać większą szansę na szybsze osiągnięcie kompromisu z instytucjami unijnymi w sprawie praworządności. Podkreślili, że uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy byłoby bardzo pozytywnym sygnałem nie tylko dla gospodarki, ale i rynków finansowych. Zaznaczyli jednak, że realny wpływ funduszy pozyskanych w ramach KPO na gospodarkę może być widoczny dopiero pod koniec bieżącego lub w przyszłym roku, ze względu na czas potrzebny na administracyjną obsługę przyznanej Polsce alokacji.

Co z inflacją?

Prognozy analityków zakładają, że inflacja CPI wyniesie średniorocznie 10 proc., i podobnie jak w przypadku przewidywań dotyczących wzrostu gospodarczego, będzie mocno zależna od sytuacji geopolitycznej i cen surowców. Nasz scenariusz bazowy zakłada utrzymanie Tarcz Antyinflacyjnych do końca bieżącego roku. Jeśli ich działanie zakończyłoby się z końcem lipca, jak pierwotnie zakładano, średnioroczna dynamika cen konsumpcyjnych byłaby wyższa o około 1,5 – 2 pp w tym roku. Wahania cen surowców mogą mocno zmienić przewidywaną przez nas ścieżkę inflacji. Ewentualna deeskalacja konfliktu mogłaby obniżyć dynamikę cen konsumpcyjnych nawet o ponad 1 pp. Jednak ryzyko jest dwukierunkowe i zaognienie się sytuacji może jeszcze mocniej podbić tempo wzrostu cenę – powiedział starszy ekonomista Banku BNP Parinas Marcin Kujawski.

Ekonomiści spodziewają się kontynuacji podwyżek stóp procentowych. Według najnowszych projekcji ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego inflacja CPI nie powróci do wynoszącego 2,5 proc. +/- 1 pp celu w najbliższych kwartałach. Biorąc pod uwagę, że przed nami nawet dwucyfrowe tempo wzrostu cen, spodziewamy się, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopę referencyjną NBP jeszcze przynajmniej o 150 pb do 5 proc. Mniejsza skala zacieśnienia byłaby możliwa, jeśli aktywność gospodarcza silnie osłabnie, jednak przynajmniej na ten moment w naszym scenariuszu bazowym zakładamy raczej umiarkowane spowolnienie - wskazał Dybuła.

Jeżeli chodzi o kurs złotego, to - jak napisali analitycy banku - po wybuchu wojny polska waluta silnie traciła na wartości. Biorąc dodatkowo pod uwagę, że Ministerstwo Finansów planuje wymieniać środki unijne na rynku walutowym, uważamy, że przestrzeń do trwałego osłabienia się kursu złotego jest mała, natomiast wyraźniejsze umocnienie polskiej waluty będzie zapewne możliwe w momencie zmniejszenia napięć geopolitycznych – wyjaśnił Kujawski.