- Ciężka lekcja, nie życzę nikomu - powiedział w sobotę rolnik Krzysztof tuż po wyjściu z aresztu. Wyjaśnił, że w zamknięciu spędził święta i sylwestra. W czasie 10-dniowego pobytu liczył płytki i kratki w siatce. - Nie żałuję. Jeśli bym miał to powtórzyć, to powtórzę - dodał.

Reklama

Biuro prasowe Sądu Okręgowego w Lublinie potwierdziło, że 12 kwietnia ub. r. Sąd Rejonowy Lublin-Wschód uznał rolnika za winnego dokonania zarzucanego mu czynu. Na mocy ustawy o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt orzekł grzywnę w wysokości 500 zł. Ukarany nie zapłacił jednak grzywny, więc została ona zamieniona na zastępczą karę 10 dni aresztu.

Z flagami i syreną

22 grudnia ub. r. mężczyzna stawił się w areszcie. W pikiecie przed placówką towarzyszyli mu przedstawiciele Agrounii, kilkunastu innych rolników i rodzina. Uczestnicy mieli ze sobą biało-czerwone flagi, uruchomili syrenę i odpalili racę dymną.

Jak podawał lider Agrounii Michał Kołodziejczak, gospodarz został ukarany grzywną, bo część świń w jego stadzie nie miało kolczyków. Zdaniem Kołodziejczaka kolczyki nie były konieczne, bo zwierzęta miały tatuaże. Krzysztof przyznał, że mógłby zapłacić mandat, ale nie czuje się winny.