W książce "Nowa wojna klimatyczna" szczegółowo opisuje pan, jak korporacje ukrywały wiedzę o związku między swoją działalnością a ociepleniem klimatu i atakowały naukowców oraz jakie taktyki stosują dziś, by blokować rozwiązania systemowe. Jeśli tak jest, to jest to najlepiej opłacona i zorganizowana kampania PR w historii…
Tak jest. W przeszłości mieliśmy do czynienia z podobnymi kampaniami, np. przemysł tytoniowy wydał miliony dolarów na sianie dezinformacji i wątpliwości wobec dowodów na to, że jego produkty są szkodliwe dla ludzkiego zdrowia. Można dowodzić, że przemysł paliw kopalnych oparł się na ich wypróbowanych metodach i sięgnął po te same taktyki, tyle że ten sektor jest potężniejszy, a jego produkty są w samym sercu naszej obecnej globalnej gospodarki. Branża ma więc o wiele większą władzę i wpływy. I korzysta z tego bogactwa, by siać dezinformację i wątpliwości w opinii publicznej.
Ale żeby od razu nazywać to wojną?
Reklama
Nie ja pierwszy tak to ująłem, ale świadomie przyjąłem tę perspektywę. Obłudne kampanie realizowane przez potężnych graczy kierujących się potężnymi interesami można bowiem nazwać napaścią na społeczeństwo. By zdyskredytować dowody, atakują naukę oraz naukowców, szerzą dezinformację w konserwatywnych mediach i kupują polityków. Z kolei my ponosimy konsekwencje dekad "klimatycznej bezczynności" i cierpimy wskutek ekstremalnych zjawisk pogodowych. Powodem, dla którego nie podejmowaliśmy koniecznych działań, jest właśnie kampania prowadzona przez biznes paliw kopalnych. To nie my zdecydowaliśmy o tej wojnie, ale w niej jesteśmy. I musimy podjąć walkę, korzystając z instrumentów, które mamy. Najważniejszym jest nasz głos jako ludzi i obywateli, potężny jest np. głos młodych aktywistów, na czele z Gretą Thunberg. To wojna asymetryczna, bo nasz przeciwnik jest w pełni gotowy sięgnąć po pokrętne i nieuczciwe taktyki. Musimy odpowiedzieć z siłą, ale uczciwie. Ważne jest, byśmy walczyli, szanując fakty. O tym jest moja książka, o taktykach napastników i tych, które my mamy do dyspozycji.
Kim są "oni"?
Nazywam ich kontraktywistami (ang. inactivists). To grupy interesów związane z paliwami kopalnymi. Finansują organizacje i fasadowe grupy, płacą "ekspertom" za szerzenie dezinformacji i wpływają na politykę poprzez konserwatywnych polityków, którzy mają wobec nich zobowiązania. Ich celem jest nasza bezczynność, zapobieżenie koniecznej zmianie od paliw kopalnych w kierunku energii odnawialnej.