Przesłuchani to oficer z wydziału szkolenia spadochronowego jednostki Piotr M. oraz generał dywizji w rezerwie Piotr P., który był wiceprezesem spółki z Legionowa, oferującej spadochrony. Obaj po usłyszeniu zarzutów wyszli na wolność. Według śledczych, doszło do zmowy przetargowej - wykryto kontakty w sprawie dostosowania wymogów wojskowego zamówienia do oferty tej firmy.

Reklama

W toku postępowania okazało się też, że generał Piotr P. podczas przetargu dostarczył zamawiającemu fałszywe certyfikaty, potwierdzające przeprowadzenie badań oferowanego sprzętu oraz jego możliwości technicznych. Dodatkowo przedstawiciel jednostki specjalnej miał tak zorganizować przetarg, by do żołnierzy nie trafił specjalistyczny wojskowy sprzęt a cywilne spadochrony.

Spadochrony dowodem w sprawie

Spadochrony, które za 2 miliony złotych dostarczała firma generała P. z Legionowa, trafiły do jednostki. Z ustaleń reportera RMF FM wynika, że mowa jest o 200 zestawach. Teraz nie są używane, bo prokuratura zabezpieczyła je jako dowody.

Reklama

Jak podaje radio RMF FM, powołując się na nieoficjalne informacje, śledczy rozważali, czy stawiać zarzuty dotyczące narażenia żołnierzy na utratę zdrowia lub życia. Na tym etapie nie zdecydowali się na to.

Śledczy badają związek z wypadkiem

Jak wynika z ustaleń radia, badane jest, czy można wykryć związek między działalnością dostawcy z Legionowa a marcowym wypadkiem podczas ćwiczeń w Drawsku Pomorskim. Ranny został wtedy żołnierz 6 Powietrznej Brygady Desantowej, któremu nieprawidłowo otworzył się spadochron główny.

Majorowi grożą trzy lata więzienia, generałowi - dziesięć.