Politycy, którzy w niedzielę gościli w programach publicystycznych, odnosili się do rezolucji ws. wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego, a także dyskutowali o powiązaniu wypłaty środków unijnych z kwestią praworządności w Polsce i debatą w Parlamencie Europejskim dotyczącą wymiaru sprawiedliwości, w której uczestniczył premier Mateusz Morawiecki.

Reklama

Po szczycie UE w Brukseli, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wskazała, że system dyscyplinarny dla sędziów w Polsce musi zostać zmieniony, a sędziowie odwołani niezgodnie z prawem muszą zostać przywróceni do pracy.

"Państwo ze sobą w klubie PiS nie rozmawiają?"

Oczekujemy, że Polska wdroży orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE - powiedziała. Europosłanka PiS Anna Zalewska w Radiu Zet oceniła, że w rezolucji pojawiają się sformułowania "absolutnie niemożliwe w demokratycznym świecie". Zachęcanie do buntu przeciwko rządowi i żądanie niepłacenia pieniędzy dla Polek i Polaków - mówiła.

Mamy do czynienia z lewicowo-liberalną rodziną, która jest tam totalną większością. To było widać podczas debaty, którą trudno nazwać debatą, dlatego że na merytoryczne, bardzo dobre wystąpienie pana premiera Morawieckiego, mieliśmy absolutnie agresywne, napisane przez polskich eurodeputowanych, bo to było widać w języku, w przykładach, koleżanek i kolegów z Lewicy i z EPP - podkreślała Zalewska.

Poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk i posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska odrzucali zarzuty Zalewskiej, że deputowani z innych krajów dostali od polskiej opozycji "gotowce".

Zalewska w odpowiedzi mówiła, że widziała kuluarowe rozmowy, które potwierdzają jej słowa. Żukowska odparła, że europosłanka PiS zarzuca politykom, że w ramach jednej grupy parlamentarzyści ze sobą rozmawiają. Państwo ze sobą w klubie PiS nie rozmawiają? - pytała.

Reklama

Wiceszef MON i senator PiS Wojciech Skurkiewicz podkreślał w Polsat News, że środki unijne się Polsce należą i będą przekazane. Pytany, z czego ustąpi Polska w sporze z Brukselą, wskazał na likwidację Izby Dyscyplinarnej.

W podobnym tonie wypowiadał się także prezydencki doradca Piotr Sałek w TVN24. Należy wyraźnie podkreślić, że obszar sądownictwa jest obszarem pozatraktatowym, ponieważ część rzeczy, wstępując do Unii Europejskiej za zgodą społeczeństwa wyrażoną w referendum, przekazaliśmy jako kompetencje Unii Europejskiej np. cła. Obronność, sądownictwo, służba zdrowia - to są kompetencje pozaunijne - zaznaczył.

Sałek podkreślił także, że polski Krajowy Plan Odbudowy powinien być zatwierdzony do początku sierpnia, a to się nie stało.

Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy ocenił w Polsat News, że "Izba Dyscyplinarna zostanie zawieszona, a sędziowie zostaną przywróceni, dlatego, że jeżeli ktoś w ramach tak nieumiejętnego sposobu zmian w polskim sądownictwie nie pójdzie na takie łatwe ustępstwa, to będzie głupi". Dodał też, że środki i tak wpłyną do naszego kraju.

"Politycznie realne są dwie możliwości"

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL ocenił, że dużo bardziej sprawiedliwie byłoby, gdyby środki z Unii trafiły bezpośrednio do samorządów województw. Tam są urzędnicy, specjaliści, którzy potrafią zagospodarować każde euro - mówił w Polsat News. Oczywiście środki wpłyną. Nie jest ani zasługa Donalda Tuska, ani zasługa premiera Morawieckiego, tylko jest to zasługa roztropnej polityki UE, która w okresie popandemicznym potrafiła podjąć wysiłek kolejny i zorganizować te środki - stwierdził polityk ludowców.

Krzysztof Bosak z Konfederacji odnosząc się do sporu z Brukselą stwierdził, że trzeba go doprowadzić do takiego punktu, gdzie będziemy mieli jasność w jakie dziedziny UE na w Polsce nie będzie. Moim zdaniem politycznie realne są dwie możliwości, albo Unia bez żadnej podstawy traktatowej te nadzwyczajne fundusze zadłużenia UE covidowe wstrzyma i wtedy rząd Polski wycofa się ze współfinansowania tego, bo po co ma finansować coś z czego nie dostaje pieniędzy, i byłby wielki bałagan prawny (...) albo będą zwlekać, robić publiczne upokorzenia, jakieś pertraktacje i w końcu przyjdzie moment, że te pieniądze będą musieli wypłacić, bo nie mają żadnej podstawy traktatowej żeby to wstrzymywać - mówił w Polsat News.

"Środki mają popłynąć do Polski z ominięciem rządu PiS-u"

Polska w lipcu br. została zobowiązana przez Trybunał Sprawiedliwości UE do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN. Na początku października wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta oddaliła wniosek Polski o uchylenie lipcowego postanowienia.

W sierpniu prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że zlikwidowana zostanie Izba Dyscyplinarna SN w tej postaci, w jakiej funkcjonuje ona obecnie i "w ten sposób zniknie przedmiot sporu" z UE. We wtorek również premier Mateusz Morawiecki w debacie w Parlamencie Europejskim po wystąpieniach europosłów poinformował o planach likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN.

Politycy byli pytani o treść wpisu szefa rządu, który w mediach społecznościowych podkreśla, że podczas Rady Europejskiej w Brukseli, która odbyła się w czwartek i piątek, rozmawiał z większością przywódców państw. Mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by Polacy nie odczuli negatywnych skutków wniosków europosłów Platformy Obywatelskiej o zablokowanie środków należnych Polsce - napisał Morawiecki.

Anna Zalewska, która gościła także na antenie TVN24, skomentowało to krótko: Oczywiście, o tym jest rezolucja.

Posłanka Izabela Leszczyna (Koalicja Obywatelska) podkreślała w TVN24, że "rezolucja jest dowodem na to, czego chce Platforma Obywatelska". Jest tam napisane wyraźnie, że Komisja Europejska ma zrobić wszystko, żeby środki z Funduszu Odbudowy, i później z wieloletniej perspektywy finansowej, popłynęły do Polski tzn. żeby uchronić Polskę przed zablokowaniem funduszy przez rząd PiS-u - dodała. Środki mają popłynąć do Polski z ominięciem rządu PiS-u, żeby trafiły do ostatecznych beneficjentów.

Marzena Okła-Drewnowicz z PO odnosząc się do wpisu szefa rządu z Facebooka stwierdziła w Polsat News, że trzeba mieć tupet, by w tak ewidentnej sytuacji odwracać kota ogonem.

W czwartek PE przyjął rezolucję, w której głęboko ubolewa nad decyzją polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 7 października, określając ją "jako atak na europejską wspólnotę wartości i prawa jako całość" i twierdząc, że Trybunał nie ma mocy prawnej i został przekształcony "w narzędzie legalizacji bezprawnych działań władz".

W rezolucji, która ma charakter niewiążący i została przyjęta 502 głosami, przy 153 przeciw i 16 wstrzymujących się, PE żąda m.in., aby pieniądze podatników UE nie były przekazywane rządom, które "rażąco, celowo i systematycznie podważają wartości europejskie", oraz wzywa Komisję Europejską i Radę Europejską do działania.