Kanclerz Kurz zapytany przez największy francuski dziennik regionalny „Ouest France”, czy Unia Europejska powinna reagować, gdy zasady praworządności nie są przestrzegane, jak to może mieć miejsce np. w Polsce czy na Węgrzech odpowiedział, że: „zasady praworządności i poszanowanie podstawowych wartości europejskich są niezbędne do kontynuowania sukcesu UE. Nie sądzę jednak, że dobrze jest, gdy mówi się tylko o Polsce i Węgrzech. Musi to dotyczyć wszystkich krajów”.
Kurz dodał, że: „tylko wtedy, gdy standardy te są wszędzie jednakowo stosowane, możemy rozwijać niezbędną energię”.
Krytyka za słowa o praworządności
Za te słowa kanclerz został skrytykowany przez rzeczniczkę liberałów NEOS (Das Neue Österreich und Liberales Forum) Claudię Gamon, która stwierdziła, że: „oświadczenia Kurza podważają wysiłki wielu państw członkowskich na rzecz utrzymania praworządności w UE, a swoimi wypowiedziami kanclerz staje po stronie państw nacjonalistycznych, przeciwko którym toczy się postępowanie na podstawie art. 7 traktatów UE za rzekome lekceważenie podstawowych wartości Unii".
Rzecznik SPÖ Jörg Leichtfried stwierdził natomiast, że „kanclerz stoi po stronie autorytarnych rządów na Węgrzech i w Polsce w konflikcie o prawa człowieka i demokrację” oraz „trywializuje ich politykę, która zwalcza wolność prasy, rozbija demokrację i atakuje prawa osób LGBTIQ”. Najwyraźniej Kurz czuje się dotknięty krytyką Węgier i Polski i chce chronić i relatywizować własne ataki na sądownictwo, praworządność i Kościół oraz lekceważenie parlamentu – dodał Leichtfried.
Kanclerz Kurz już w przeszłości kilkakrotnie dystansował się wobec krytykowania Polski i Węgier przez UE, zarzucając Wspólnocie stosowanie podwójnych standardów w kwestii praworządności.