Gdyby się okazało, że musimy wyłączyć elektrownię w Turowie (...), to w takiej sytuacji - nie mając Turowa, a gdyby zdarzyła się awaria tej skali co w Bełchatowie - byłoby to już groźne i groziłoby awarią, która przeniosłaby się na sąsiednie kraje, na dużą część Europy - powiedział Naimski w Polskim Radiu 24.
Przyznał jednocześnie, że podczas awarii w Elektrowni Bełchatów okazało się, że "polski system energetyczny jest na tyle odporny, że żadnych przerw w dostawach energii nie było".
To jest w praktyce przeprowadzony test systemu, co jest optymistyczne. Również wyciągamy wnioski także i z tej awarii. Analizy są prowadzone. I wnioski będą wprowadzane w życie - powiedział Naimski.
Awaria w Bełchatowie
W drugiej połowie maja br. doszło do zakłócenia na stacji elektroenergetycznej Rogowiec należącej do operatora przesyłu energii PSE. Wskutek zadziałania automatyki stacyjnej nastąpiło wyłączenie 10 bloków w Elektrowni Bełchatów, należącej do spółki PGE GiEK. Utracono 3.640 MW mocy. Awaria w rozdzielni w Rogowcu została usunięta tego samego dnia. Prawdopodobną przyczyną było zwarcie.
Umowa w sprawie Turowa
W poniedziałek na Twitterze czeski minister środowiska Richard Brabec poinformował o przesłaniu do Polski projektu umowy w sprawie kopalni w Turowie. Według niego projekt zawiera warunki, których spełnienia przed wycofaniem pozwu z TSUE i po jego wycofaniu domagają się Czesi. Brabec zapowiedział, że negocjacje rozpoczną się w czwartek. Przed tygodniem czeski rząd polecił Brabcowi i ministrowi spraw zagranicznych Jakubowi Kulhankowi wynegocjowanie umowy międzyrządowej.
Szczegółów wysłanego do Warszawy projektu nie ujawniono. Według wcześniejszych deklaracji Brabca Polska ma m.in. obowiązek pokrycia kosztów budowy nowych i wzmocnienia istniejących źródeł wody w rejonach miast Frydlant i Hradek nad Nysą. Zgodnie z czeską propozycją Polska będzie musiała udostępnić wszystkie informacje na temat wpływu wydobycia w polskiej kopalni na środowisko naturalne w Czechach. Umowa ma także zobowiązać Polskę do przyjmowania czeskich inspektorów.
We wtorek rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że do Czech poleci w tym tygodniu polska delegacja złożona z kilku ministrów konstytucyjnych, aby ustalić ostateczne szczegóły umowy w sprawie kopalni w Turowie i przyspieszyć cykl negocjacji.
Turów do TSUE
W lutym br. czeskie władze skierowały sprawę związaną z kopalnią Turów do TSUE. Ich zdaniem rozbudowa kopalni zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca. W maju unijny sąd, w ramach środka zapobiegawczego, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni do czasu wydania wyroku. Decyzję TSUE premier Mateusz Morawiecki określił jako bezprecedensową i sprzeczną z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE. Polski rząd oświadczył jednocześnie, że wydobycie w kopalni Turów nie zostanie wstrzymane i rozpoczął negocjacje ze stroną czeską.
Pod koniec maja szef polskiego rządu, po rozmowach z premierem Czech Andrejem Babiszem w Brukseli w czasie szczytu UE, poinformował, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek z TSUE. Z kolei Babisz zapowiedział wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską. Później poinformowano, że rząd Czech będzie wnioskować o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę postanowienia TSUE. Dwa dni później Komisja Europejska zdecydowała o dołączeniu jako strona do pozwu Czech przeciwko Polsce.