Jak przypomina gazeta, prezydent Andrzej Duda na zorganizowanym pod koniec kwietnia przez USA szczycie klimatycznym zapowiedział odejście Polski od energetyki opartej na węglu i całkowite wycofanie się z używania tego surowca do 2049 r.

Reklama

Polska stawia na atom

Wydawało się, że Polska, która obecnie wytwarza 70 proc. energii elektrycznej z węgla (największy procentowy udział w Europie) i jest uznawana za "grzesznika klimatycznego" w końcu zrozumiała potrzebę transformacji energetycznej - pisze niemiecki dziennik.

Jednak później Duda ogłosił, że nowy miks energetyczny będzie się opierał na "energii jądrowej, odnawialnych źródłach energii i gazie", co przez Berlin zostało uznane za szokującą wiadomość - ocenia "Die Welt".

Reklama

Postawienie przez Polskę na energetykę jądrową i planowane, warte 30 mld euro inwestycje obejmujące wybudowanie już do 2033 r. dwóch lub trzech elektrowni o mocy do 10 GW są sprzeczne z założeniami niemieckiej transformacji energetycznej (Energiewende), która dąży do jednoczesnej rezygnacji z węgla i atomu - pisze gazeta.

Niepokój niemieckich polityków

Niepokój niemieckich polityków wzbudza planowana lokalizacja polskich elektrowni w pobliżu granicy z RFN i obawy o bezpieczeństwo przyszłych polskich reaktorów.

Według analizy zleconej przez frakcję Zielonych w Bundestagu, w wypadku najgorszego realnie branego pod uwagę wypadku w polskiej elektrowni skutkami opadu promieniotwórczego dotknięci zostaną m.in. mieszkańcy Niemiec.

Każdy kraj może samodzielnie decydować o tym, jakie źródła energii będzie wykorzystywać. (...) Ale w razie wypadku energia jądrowa nie jest już kwestią narodową - podkreśliła deputowana Zielonych Sylvia Kotting-Uhl, która przewodniczy także parlamentarnej komisji ds. środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa jądrowego.

"Die Welt" zauważa, że plany rozwoju energetyki jądrowej cieszą się w Polsce ponadpartyjnym poparciem, w tym części parlamentarnej lewicy i ruchów klimatycznych.

W Polsce, w której rośnie zapotrzebowanie na prąd, atom postrzegany jest jako jedyna realna alternatywa dla węgla i sposób na zmniejszenie emisji CO2. Dodatkowo kraj w żadnym wypadku nie chce być zależny od importu energii z Rosji - podkreśla dziennik.

Reklama

Chociaż takie myślenie może być obce większości niemieckich decydentów, w Warszawie przedstawiany jako wzór niemiecki model transformacji energetycznej postrzegany jest jako narzędzie polityki siły - ocenia gazeta. Zdaniem strony polskiej podstawowym problemem Energiewende jest oparcie energetyki na źródłach odnawialnych, co wymaga importu gazu - dodaje.

Nord Stream 2

Polska sprzeciwia się rozbudowie gazociągów Nord Stream 1 i 2, postrzegając je jako narzędzie wojny hybrydowej, i podkreśla konieczność uniezależnienia się Europy od dostaw z Rosji oraz związane z nimi niebezpieczeństwa - przypomina "Die Welt".

Jak zauważa gazeta, Polska w przeciwieństwie do Węgier odrzuca również możliwość współpracy z Rosją w rozwoju energetyki jądrowej. Kontrakty na budowę elektrowni dostaną najprawdopodobniej firmy z USA, ale szansę na współpracę z Polską w tej dziedzinie widzi również Francja - opisuje dziennik.

Wydaje się, że obok Nord Stream 2, groźby dochodzenia przez Warszawę reparacji wojennych, demontażu państwa prawa pojawia się kolejny konflikt: rozpoczynający się polsko-niemiecki spór o energię jądrową - konkluduje "Die Welt".