W środę minister zdrowia poinformował, że do 3 maja nie będzie możliwe prowadzenie działalności hoteli i obiektów noclegowych. Większość pozostałych restrykcji przedłużono do 25 kwietnia. Wyjątkiem od tej zasady będą od 19 kwietnia przedszkola, żłobki i sport na świeżym powietrzu. Przedłużenie obostrzeń umotywowano notowaną w dalszym ciągu dużą liczbę zajętych respiratorów i łóżek w szpitalach, a także zgonów z powodu COVID-19.

Reklama

Nie było innej opcji?

Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski, komentując decyzję o obostrzeniach, powiedział, że jest ona słuszna.

- Wydaje się, że nie było innej możliwości, żeby cokolwiek zmienić. Jesteśmy jeszcze epidemiologicznie na bardzo wysokiej trzeciej fali pandemii. Spodziewałem się tego typu decyzji. Uważam ją obecnie za słuszną – powiedział PAP.

Hotele otwarte?

Przyznał, że rząd wysłał sygnał dotyczący ograniczenia mobilności w kraju, podejmując decyzję o zamknięciu hoteli również w czasie majówki – do 3 maja.

- Wydaje się to słuszne, ale z drugiej strony pozwoliłem sobie dla celów doświadczenia sprawdzić, jak wygląda baza hotelowa na Mazurach, nad morzem – wszystko jest zarezerwowane na majówkę – zauważył. Sutkowski ocenił, że "w dalszym ciągu bawimy się w ciuciubabkę". Dodał, że otwarcie niektórych pensjonatów jest dla niego niezrozumiałe, bo w ten sposób działa się wbrew m.in. systemowi ochrony zdrowia i zdrowiu publicznemu.

Przedszkola szybko mogą być znów zamknięte?

Reklama

Pytany o to, dlaczego zdecydowano się na otwarcie przedszkoli od 19 kwietnia, wskazał na nieco zmniejszającą się liczbę nowych zakażeń i umożliwienie powrotu do pracy młodych rodziców, których jest w Polsce ok. 2 mln.

- Wydaje się, że wzgląd społeczny został wzięty pod uwagę. Jednocześnie, gdyby była taka sytuacja, że będzie w dalszym ciągu źle, to na pewno wrócą obostrzenia dotyczące dzieci – podkreślił.