W imieniu Komisji Europejskiej głos zabrał komisarz ds. budżetu Johannes Hahn. Jak mówił, wprowadzenie mechanizmu jest historycznym sukcesem UE, bo po raz pierwszy jej budżet jest chroniony przed łamaniem praworządności. Przekonywał, że wzmocni on ochronę interesów finansowych UE, ponieważ środki budżetowe będą mogły zostać zawieszone lub zamrożone. Przekazał też, że KE przygotowuje obecnie wytyczne na temat rozporządzenia.
"UE to nie jest bankomat"
Europoseł Petri Sarvamaa w imieniu Europejskiej Partii Ludowej (EPL) przekonywał tymczasem, że możliwość stosowania rozporządzenia nie powinna stać się przedmiotem wytycznych KE, ponieważ jest ono wystarczająco jasne. - Wierzę, że Komisja jest naszym sprzymierzeńcem we wspólnej walce o praworządność w Europie – mówił.
Eider Gardiazabal Rubial (socjaliści) powiedziała z kolei, że jej grupa czeka na te zalecenia. - Chcemy upewnić się, że nie dojdzie do żadnej odmiennej interpretacji zapisów rozporządzenia. Chcemy śledzić uruchamianie tego mechanizmu. Nie chodzi o to, że chcemy kontrolować KE. Pragniemy upewnić się, że rozporządzenie będzie skuteczne – powiedziała.
- Wierzymy, że to rozporządzenie, które wspólnie wynegocjowaliśmy, jest rozporządzeniem, które będzie dobre, a będzie dobre tylko wtedy, jeśli będzie stosowane. Za długo czekaliśmy i za długo TSUE radził sobie za nas z problemami z praworządnością. UE to nie jest bankomat. Dla nas ważne, aby KE jak najszybciej zaczęła wdrażać rozporządzenie – powiedział przywódca grupy Odnowić Europę Dacian Ciolos.
Mechanizm przeciw Węgrom i Polsce?
Odmienną opinię przedstawił Jerome Riviere z grupy Tożsamość i Demokracja. - Ten tekst jest przeciwko Węgrom i Polsce. UE próbuje wywierać naciski na demokratycznie wybrane rządy – powiedział.
Zdaniem Terry Reintke (Zieloni), jeśli UE przygotowuje akt prawny, to powinien być on stosowany. - Niestety, wydaje mi się, że Komisja posługuje się trochę inną logiką. Jest niezwykle ostrożna jeśli chodzi o jakiekolwiek działania, które mogłyby spowodować konflikt z jakimś państwem członkowskim – powiedziała europosłanka.
W imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów głos w debacie zabrał Joachim Brudziński (PiS). Powiedział, że warunkowość wydatkowania środków z budżetu UE musi opierać się na obiektywnych kryteriach, nie pozwalających na polityczną instrumentalizację. - Stosowanie mechanizmu warunkowości nie może tworzyć pola do nadużyć. (…) Polska konsekwentnie negatywnie ocenia wchodzące w skład pakietu budżetowego nowej perspektywy finansowej rozporządzenie w sprawie ogólnego systemu warunkowości, służącego ochronie budżetu UE – powiedział.
Europoseł PO Andrzej Halicki przekonywał, że kto nie łamie prawa, nie ma powodów obawiać się tzw. mechanizmu warunkowości. - Rozporządzenie, o którym dzisiaj rozmawiamy jest oczywiste w treści. Mówimy o ochronie środków unijnych, środków budżetowych w przypadku łamania zasad. Praworządność to jeden z fundamentów naszej Wspólnoty. Naszym obowiązkiem w parlamencie (...) jest ochrona praw obywateli, pewności prawnej dla przedsiębiorców, ochrona środków, które mają trafić do finalnych beneficjentów, a nie do kieszeni oligarchów, czy autokratów, którzy chcą realizować za te publiczne środki partyjne, propagandowe cele - zaznaczył deputowany EPL.
UE jak Titanic?
Zdaniem Roberta Biedronia (Wiosna), który zasiada w PE w ławach socjaldemokratów, UE zachowuje się jak Titanic. - Prowadzimy kolejne debaty. Kulturalnie. Miło. A w Polsce i na Węgrzech odważni ludzie wychodzą na ulice w obronie praw kobiet, w obronie praw mniejszości, za wolnymi sądami i wolnymi mediami. Ileż jeszcze musimy odbyć debat, żeby KE zrozumiała, że zegar tyka, że demokracja staje się coraz bardziej brunatna? (...) Ten mechanizm musi zostać szybko wdrożony i ani jedno euro nie może trafić w ręce (Jarosława) Kaczyńskiego i (Viktora) Orbana na wzmacnianie ich antydemokratycznego systemu. Te pieniądze muszą trafić w ręce organizacji pozarządowych, wolnych mediów, obywateli i obywatelek tych krajów, które tak dzielnie dzisiaj walczą o demokrację - apelował polityk.
Europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska zauważyła, że omawiany mechanizm jest instrumentem politycznym stworzonym do wywierania nacisków na rządy państw członkowskich. - Mamy dzisiaj dzień prawdy. Przez miesiące przedstawiciele Komisji Europejskiej mówili, że mechanizm warunkowości ma chronić budżet. Z wystąpień moich przedmówców, reprezentujących lewicowo-liberalną większość w tej sali wynika jasno, że to ma być instrument polityczny. Bat polityczny na prawicowe rządy. Nic innego i nic więcej. Kurtyna opadła. Nie udało wam się uruchomić artykułu 7 przeciwko Polsce, a więc wymyślono mechanizm tzw. warunkowości. Warunkowości czego? Warunkowości demokracji w Polsce. Bo demokracja w Polsce zadecydowała, że jest rząd prawicowy i to się nie podoba w PE. Chcecie przez ten mechanizm warunkowości wpływać na decyzje obywateli państw członkowskich. To jest niezgodne z traktatami - skonstatowała polska europosłanka.
Niemiecki europoseł Nicolaus Fest (Tożsamość i Demokracja) stwierdził, że w kontekście mechanizmu praworządności niekoniecznie należy zajmować się Polską i Węgrami, tylko Niemcami. - Sytuacja w Niemczech jest bardzo niepokojąca. Sędziowie w Niemczech są obsadzani według kryteriów politycznych. Również prokuratura nie jest niezależna. Wydana niedawno książka autorstwa niemieckiego prokuratora mówi, że nie ma praworządności w RFN chociażby z tego względu, że procedury tak długo trwają, że przestępców trzeba wypuszczać na wolność - podkreślił Fest.