Jak czytamy, spadek zatrudnienia uderza w segment prywatnej opieki zdrowotnej. "Choć lekarze nie mogą narzekać na brak ofert pracy w lecznicach bez kontraktów z NFZ, te powoli tracą pacjentów. Wszystko przez spadek zainteresowania abonamentami medycznymi" - twierdzi "Rzeczpospolita".
Według dziennika od początku pandemii liczba usług medycznych sponsorowanych z budżetów pracodawców spadła o ok. 1 proc. "Wiadomo jednak, że z abonamentów rezygnują także klienci indywidualni, którzy umowy podpisują na cały rok. Dlatego prawdziwy spadek będzie widać pod koniec tego roku lub na początku przyszłego" - pisze "Rz".
Dziennik przytacza sondaż CBOS z sierpnia, z którego wynika, że osoby mające abonament medyczny korzystają również z leczenia NFZ, co - jak czytamy - może świadczyć o tym, że są z niego równie zadowoleni. A w czasach zaciskania pasa dokładnie analizuje się wszystkie wydatki. Abonenci czytają umowy i okazuje się, że warunki są dalekie od idealnych – mówi "Rz" ekspert ochrony zdrowia mgr farm. Jerzy Przystajko.
Dziennik zaznacza, że do kolejek, które denerwowały abonentów jeszcze przed pandemią, doszły wywołane przez nią ograniczenia – np. niemożność umówienia się na osobistą wizytę i sugerowanie, że wszystko można zdiagnozować za pomocą teleporady – również chorobę ginekologiczną czy złamanie. "Dla 40-letniej Marii z Warszawy czara goryczy przelała się podczas wizyty w poradni ginekologicznej, która trwała 4 minuty. Pani doktor oświadczyła, że mnie nie zbada, bo boi się koronawirusa. Ponieważ dolegliwości nie minęły po zapisanych przez nią lekach, zapłaciłam za wizytę w innym gabinecie i okazało się, że wymagam operacji" – opowiada "Rz" pacjentka.
Według gazety o ile abonamenty medyczne czeka kryzys, zwyżkuje rynek ubezpieczeń zdrowotnych, które dają szersze możliwości korzystania z opieki zdrowotnej, nie tylko w jednej sieci. "W pierwszym półroczu 2020 roku Polacy wydali na nie 0,5 mld zł, o 13,1 proc. więcej niż rok wcześniej. Zainteresowanie tymi polisami wzrosło, zwłaszcza w początkowym okresie lockdownu, ponieważ ludzie przykładali większą wagę do swojego stanu zdrowia" – komentuje w rozmowie z dziennikiem Dorota M. Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).