O ostrzeżeniach Komisji Nadzoru Finansowego napisał dziś "Puls Biznesu". I nie chodzi tylko o to, że kupując w banku tzw. lokatę strukturyzowaną lub strukturyzowany certyfikat na giełdzie, nie mamy pewności, czy nie stracimy. Chodzi głównie o to, że instytucje finansowe, które mają za pomocą "struktur" pomnażać nasze pieniądze, robią to poza jakąkolwiek kontrolą - zarówno klientów, jak i urzędników. Nie da się bowiem sprawdzić, w jaki sposób ktoś w naszym imieniu spekuluje walutami lub surowcami albo handluje akcjami na giełdach w Azji czy Ameryce Południowej.
Ponadto gazeta pisze, że gdy banki mówią o zyskach, które rzekomo płyną z lokat strukturyzowanych, zapominają dodać, ile kosztują prowizje i inne opłaty. Do takich informacji również trudno jest dotrzeć klientowi, bo produkty strukturyzowane są niezwykle skomplikowane. Są tak naprawdę pakietem skomplikowanych usług finansowych.
Banki często mówią też, że jeśli "struktura" nie opłaci się, to w najgorszym przypadku po dwóch latach można odzyskać kapitał zainwestowany w taką lokatę. Tymczasem nie dodają już, że przez dwa lata inflacja w Polsce nie zniknie. Ceny pójdą w górę mniej więcej o 7 proc.