Od 2009 r. wysokość emerytury zależeć będzie od wielkości kapitału zgromadzonego na kontach emerytalnych. Im więcej więc uzbieramy składek, tym wyższe będzie świadczenie. Dotyczy to również kobiet wychowujących dzieci.

W czasie trwania urlopu wychowawczego składki za kobiety odprowadza państwo, ale są one bardzo małe - około 84 złotych miesięcznie. Kolejne rządy przez lata nie chciały zwiększyć tej składki z powodu dziury w budżecie. Ale już wkrótce ma się to zmienić.

Michał Boni, który za kilka dni zostanie ministrem w kancelarii premiera Donalda Tuska, obiecał "Gazecie Wyborczej", że rząd podwyższy składki za urlop wychowawczy.

Składka emerytalno-rentowa wzrośnie do 19,52 proc. najniższej płacy. Byłoby to ok. 220 zł, a więc prawie trzykrotnie więcej niż teraz. Później - prawdopodobnie od 2011 r. - składka po raz kolejny miałaby się zwiększyć. Zgodnie z planem rządu miałaby być wówczas liczona od podstawy 60 proc. średniego wynagrodzenia. Od tej kwoty państwo odprowadzałoby matkom na emeryturę 19,52 proc.

To nie koniec rządowych planów. Powyższe wyliczenia dotyczą kobiet, które przed urodzeniem dziecka pracowały na etacie. Agnieszka Chłoń-Domińczak, dyrektor departamentu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, zapewnia, że resort pracy chce poprawić również sytuację kobiet, które prowadzą działalność gospodarczą.

Krawcowe czy fryzjerki prowadzące własny zakład miałyby możliwość zawieszenia działalności firmy na 36 miesięcy ze względu na opiekę nad dzieckiem. W tym czasie państwo płaciłoby za nie składkę emerytalno-rentową w podobnej wysokości jak matkom na etacie. "Wymaga to jeszcze konsultacji z Ministerstwem Gospodarki" - zastrzega Chłoń-Domińczak.

"To bardzo ważne, bo Polska jest rekordzistą w Europie pod względem ilości kobiet prowadzących biznes. 37 proc. osób prowadzących taką działalność w naszym kraju to właśnie kobiety" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej.















Reklama