Dziś minister skarbu Aleksander Grad ma rozstrzygnąć wart setki milionów złotych przetarg na operatora gier organizowanych przez Totalizator Sportowy.
Oficjalny wynik poznamy w poniedziałek. Do konkursu, którego procedura się właśnie zakończyła, stanęło trzech oferentów: konsorcjum firm Gtech i Data Trans, grecki Intralot oraz Scientific Games International – zarejestrowana w Austrii spółka córka amerykańskiego koncernu Scientific Games. Według naszych informacji w rozstrzygnięciach będą liczyć się jednak tylko dwie pierwsze firmy.
Gtech chce za swoje usługi około 0,9 proc. od rocznych obrotów Totalizatora Sportowego. W ubiegłym roku przekroczyły one 3,25 mld zł, rok wcześniej 3,5 mld zł. Intralot chce zaś około 1 proc. od tej kwoty. To daje roczne przychody na poziomie kilkudziesięciu milionów. Kontrakt z nowym operatorem ma zostać podpisany na 10 lat – od 2011 do 2021 r. Mimo to Totalizator będzie płacił wielokrotnie mniej niż teraz. Obecny operator firma Gtech, jak wynika z nieoficjalnych informacji, inkasuje co roku prowizję w wysokości ok. 3,5 proc., czyli ponad 100 mln zł.
Nie wiadomo jednak, czy szef resortu skarbu będzie się kierował wyłącznie ceną. Jeden z naszych informatorów, który brał udział w niedawnej naradzie kadru menedżerskiej TS poświęconej wynikom finansowym spółki przekonuje, że zarząd Totalizatora znalazł się w solidnych opałach z powodu spadku sprzedaży i pogarszających się wyników spółki. Mówi się o spadku sprzedaży na poziomie 20 proc.. "Konkluzja tego spotkania była taka, że należy wprowadzić nowocześniejszy system, który może przynieść nową dynamikę w funkcjonowaniu Totalizatora" - relacjonuje nasz rozmówca.
Rzecznik Totalizatora Piotr Gawron nie wyklucza takiego scenariusza. "Niezależnie od tego, kto będzie nowym operatorem pozostaną wszystkie gry i loterie, które oferujemy teraz i zapewne pojawią się nowe" - mówi Gawron. Zaznacza, że TS jest zadowolony z dotychczasowej współpracy z firmą Gtech. Ale według naszych informacji ta firma zaproponowała system, tylko nieznacznie różniący się od tego, który został wprowadzony 10 lat temu. Droższy Intralot proponuje zaś rozwiązania nowocześniejsze.
"Chodzi o trzy kwestie. Po pierwsze oprogramowanie Intralotu zawiera już gotowe aplikacje – które w dowolnym momencie można wykorzystać do <ułożenia> nowej gry. Programiści Gtechu za każdym razem musieli pisać oprogramowanie od nowa. Po drugie terminale Intralotu do gier liczbowych są mniejsze i posiadają cyfrowy system rejestracji losów. Terminale Gtech są mechanicznie i wymagają bardzo dokładnie zwymiarowanych blankietów, to generowało dodatkowe koszty" - opowiada osoba znająca szczegóły ofert złożonych Totalizatorowi. Gtech może mieć jeszcze jeden problem natury politycznej. Ta firma była wymieniana w kontekście afery hazardowej. Tak o jej kulisach opowiadał premier Donald Tusk: „Wydaje mi się, że jest to problem wideoloterii, Totalizatora Sportowego i amerykańskiej firmy, która liczyła na gigantyczne zyski związane z wideoloterią”.
"Minister będzie wybierał pomiędzy nieznacznie tańszą ofertą firmy Gtech a nowocześniejszą technologią, którą zaoferował Intralot" - mówi nam osoba znająca szczegóły złożonych ofert i kulisy przetargu. Ciekawe tylko, co wybiorą później klienci.