Niewiele wskazuje na to, byśmy mogli poszczycić się fordem ka, który zjeżdżałby z taśm produkcyjnych tyskiej fabryki - pisze "Puls Biznesu". Problem w tym, że Amerykanie przy tej inwestycji musieliby dogadać się z Fiatem, bo to jego fabryka miałaby wypuszczać fordy w świat. Małe cacka zza oceanu Włosi tworzyliby na tych samych podwoziach, co fiaty 500.

Reklama

Dla Polaków oznaczałoby to nowe miejsca pracy. Miałoby ich przybyć około tysiąca. Ale Amerykanie liczą od miesięcy, czy warto inwestować ponad 360 mln zł, bo tyle kosztowałaby modernizacja maszyn.

Rząd zdecydował się zachęcić Forda i zaproponował ponad 18 mln zł, jeśli nasi partnerzy zza wielkiej wody zdecydują się w naszym kraju zainwestować. Ale oni wcale nie padli z tego powodu na kolana i nie dziękowali za pieniądze, uznając to za niewyobrażalne szczęście. Twardo liczą, czy się to opłaca. I dyplomatycznie obiecują dać odpowiedź za kilka tygodni.