Szwajcaria do biednych krajów nie należy. Jest też bardzo mocno związana z Unią Europejską, mimo że w niej nie jest. Czerpie z tego korzyści i dlatego rząd szwajcarski uległ Komisji Europejskiej. W lutym zgodził się na to, by przez pięć lat wspierać finansowo nowe kraje członkowskie. Szwajcaria miała dać miliard franków.
Rząd był miękki, ale od czego jest prawica? Skrajnie prawicowe partie nie zgodziły się na takie beztroskie wydatki, szybko zebrały odpowiednią ilość podpisów i sprawę zablokowały. Teraz o pomocy finansowej dla krajów Unii zadecydują wszyscy Szwajcarzy w referendum, które odbędzie się 26 listopada.
To, że Szwajcarzy sami będą rostrzygać o tych wydatkach przekreśla praktycznie szanse na pieniądze, m.in. dla nas. Dwie trzecie społeczeństwa po prostu nie widzi potrzeby pomagania innym krajom w rozwoju. Skoro Szwajcaria nawet nie jest w Unii, to niby dlaczego ma się dokładać?
Obiecanki cacanki, a głupiemu radość... Szwajcaria miała dać 1 miliard franków szwajcarskich na pomoc dla nowych krajów unijnych, z czego połowa miała przypaść Polsce. Ale kiedy przyszedł termin płacenia... skrajna lewica związała ręce swojemu rządowi. Teraz o tym, czy w ogóle pieniądze pójdą w ręce obcych zadecydują wszyscy Szwajcarzy w referendum. Tyle, że dwie trzecie społeczeństwa jest temu przeciwne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama