"Przyjęcie w Polsce wspólnej waluty powinno nastąpić tak szybko, jak to możliwe" - oświadczył niedawno na Kongresie Pracodawców Donald Tusk. Nie podał jednak żadnego konkretnego terminu pożegnania ze złotówką. I słusznie, bo - jak wskazują najnowsze prognozy - euro przyjmiemy najwcześniej w 2012 roku. Nasza gospodarka nie spełnia warunków stawianych przez Unię Europejską.

Reklama

Rosnącą inflację każdy Polak odczuwa w swoim portfelu. Od lutego ceny prądu wzrosną o 12-13 procent. Od marca o blisko 10 procent mają wzrosnąć ceny gazu. Najbardziej odczuwalny jest wzrost cen żywności, sięgający 7 procent. To żywność stanowi bowiem aż jedną czwartą wydatków przeciętnego konsumenta.

Tymczasem w lutym Polska przestanie spełniać podstawowy warunek wejścia do strefy euro. Ten wymóg to niska inflacja. Niestety, w lutym może ona wzrosnąć do 4,4 procenta. A żeby wszystko szło zgodnie z planem, powinna spaść przynajmniej do 3 procent. Przez to zamiana złotego na euro czeka nas nie wcześniej niż w 2012 roku.

Minister finansów Jacek Rostowski zapewnia wprawdzie, że rząd będzie się starał zdusić inflację, ale obecny poziom wzrostu cen to zły sygnał. Tym bardziej, że po zwycięstwie Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych wiele firm miało nadzieję na szybkie przystąpienie Polski do strefy wspólnej waluty.