Polskim firmom opłaca się angażować do kampanii reklamowych zagranicznych, rozpoznawalnych artystów, choć trzeba im płacić po kilka milionów dolarów - informuje "Puls Biznesu".
Lista zagranicznych celebrytów w polskich reklamach wydłuża się. Zaczął Jean Reno i piwo EB, potem Sophia Loren reklamowała makaron Malma. Później podobnych reklam oglądaliśmy więcej.
Większość z nich była opłacalna. Cindy Crawford przyniosła wodzie Arctic kilkudziesięcioprocentowy wzrost sprzedaży. Bankowi BZ WBK sukces zapewnili zarówno John Cleese jak i Danny de Vito. Teraz dzięki Gerardowi Depardieu bank sprzedaje dziennie 2 - 2,5 tys. kont. Z kolei Bruce Willis reklamuje alkohol Grupy Sobieski.
Za zagranicznego celebrytę trzeba zapłacić przynajmniej dwukrotnie więcej niż za rodzimego i przynajmniej czterokrotnie więcej niż za mniej rozpoznawalną twarz. Ile? Nikt nie przyznaje się do konkretnej kwoty, ale mówi się o kilku milionach dolarów.
Produkcja spotu i gaża artysty to niewielka część kosztów całej kampanii. Najwięcej, bo jej 90 proc. pochłaniają koszty zakupu mediów - czytamy w "Pulsie Biznesu"