"Japonia przecież zakazała handlu naszą wołowiną, gdy podejrzewała, że mięso może powodować chorobę wściekłych krów" - mówi "USA Today" Mike Johanns. Dlatego chce wprowadzić zakaz importu japońskich aut, dopóki rząd w Tokio nie zapewni, że auta wszystkich producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni są całkowicie bezpieczne.
"Jestem za wolnym handlem. Ale amerykański konsument ma dosyć korzystania z produktów nie spełniających surowych norm" - dodaje Johanns. Co na to Japończycy? Na razie odmawiają komentarza, jednak polityczni analitycy nie ukrywają, że pomysł senatora jest wzięty z kosmosu. Według nich to zwykła próba zdobycia popularności, a do tego powinien on pamiętać, że części, które spowodowały awarie w toyotach, czy lexusach wyprodukowano... w USA.