"W reklamach nikt nie jest otyły lub chory z powodu ilości zjadanych słodyczy. Wręcz przeciwnie - słodycze są źródłem szczęścia rodziny, posiadania wielu znajomych. Nigdy natomiast nie znajdziemy informacji, czym grozi ich nadmierne spożywanie" - tłumaczy "Dziennikowi Zachodniemu" poseł Jan Rzymełka z Platformy Obywatelskiej. Dlatego polityk złożył interpelację, by telewizje ograniczyły reklamy słodkości.
Poseł powołuje się na dane o zdrowiu dzieci. Według niego aż 9 procent nastolatków ma nadwagę. Wszystko, według niego, to wina reklam. Twierdzi, że dzieci bez żadnej krytyki przyjmują wszystko, czym karmi ich telewizja, a potem kieszonkowe wydają na niezdrowe przekąski. Dlatego polityk chce, by wzorem Szwecji, Polska ograniczyła i ocenzurowała reklamy.