"Apelujemy do pracodawców o zmianę tej złej praktyki. Skrócenie czasu pracy o godzinę czy dwie to dla nich minimalnie niższe obroty, za to piękny gest w stosunku do pracowników i korzyść wizerunkowa. Chodzi również o uszanowanie polskiej tradycji. To nie jest praca, która akurat w tym dniu musi być wykonywana do zmroku" - mówi przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu Solidarności Alfred Bujara

Reklama

>>>Wielka inwazja Tesco na Polskę

Związkowcy przypominają, że pracownicy po zamknięciu sklepów mają jeszcze obowiązki związane np. ze zdaniem kasy i posprzątaniem sklepu. Tymczasem powinni mieć prawo do spędzenia Wigilii wśród najbliższych. Aby im to ułatwić, "S" prosi jednocześnie klientów, by nie odkładali świątecznych zakupów na ostatnią chwilę.

Związek odrzuca argumenty, by wcześniejsze zamykanie sklepów oznaczało dla sieci duże straty. "Zawsze znajdą się chętni na zakupy. Gdyby w Wigilię markety były otwarte do godz. 22, klienci też przychodziliby po śrubkę, buty czy butelkę wódki. Nie o to chodzi. Zysk nie może być celem absolutnym, bo po drodze gubi się coś znacznie ważniejszego" - wskazał Bujara.

>>>Oto najlepsze markety w Polsce

W jego ocenie, skrócenie godzin handlu w niektóre dni powinno stać się obowiązkiem ustawowym. Zdaniem związkowców, wystarczyłoby, by ujęty w Kodeksie pracy wykaz dwunastu świąt, w które handel jest zakazany, uzupełnić o dni, w których handluje się krócej: Wigilię czy Wielki Piątek.