– Bardzo poważnie rozważamy zawieszenie oferowania hipotek. Podejrzewam, że takie same dyskusje trwają obecnie we wszystkich bankach – usłyszeliśmy od przedstawiciela jednego ze znaczących graczy na rynku kredytów mieszkaniowych. Nie chce, żeby podawać nazwę instytucji, którą reprezentuje, ale zapewnia, że dyskusja jest poważna. – Prawdopodobnie od stycznia zatrzymamy sprzedaż – zapowiada. I dodaje, że wszystkie banki będą teraz uciekać od aktywów.
Z oficjalnymi deklaracjami bankowcy wolą poczekać do momentu, w którym znane będą konkrety dotyczące nowej daniny. – Wszystko zależy od tego, jaki kształt ostatecznie będzie miał podatek. Nie można jednak wykluczyć, że jego wprowadzenie negatywnie odbije się na akcji kredytowej – dyplomatycznie ocenia Piotr Cyburt, prezes mBanku Hipotecznego.
Nawet jeżeli kredyty mieszkaniowe nie znikną, to przesądzony jest wzrost marż i opłat. – Niektóre instytucje wracają do pobierania dodatkowych opłat, np. za rozpatrzenie wniosku, z których sektor zrezygnował 10 lat temu – zwraca uwagę Jacek Furga ze Związku Banków Polskich.
Michał Konarski, analityk DM mBanku, spodziewa się, że podatek uderzy również w segment kredytów dla korporacji. Trudniej może też być pozyskać pieniądze na duże projekty infrastrukturalne. – Innymi słowy firmy będą miały utrudniony dostęp do kapitału, na czym finalnie ucierpi wzrost gospodarczy – komentuje.
Przedstawiciele PiS przyznają, że owszem, podatek zmniejszy rentowność instytucji, ale nie pogorszy warunków udzielania kredytów. W uzasadnieniu do projektu ustawy napisano, że „zamiar przeniesienia kosztów podatku na klientów ograniczy nie tylko konkurencja na rynku, ale też aktywne działanie urzędu antymonopolowego”.