Niech wydatki UE w latach 2014-20 wzrosną przynajmniej o 5 proc., czyli ok. 60 mld euro, a budżet niech będzie zasilany nowymi źródłami dochodu, np. podatkiem od transakcji finansowych, a nie tylko składkami państw - postuluje w przyjętej w środę rezolucji PE. Za tak dużym wzrostem budżetu UE, "przynajmniej o 5 proc.", w porównaniu do 2013 roku i ponad inflację (co oznaczałoby budżet w wysokości około 1,11 proc. PKB Unii) opowiedziało się aż 468 europosłów, 134 było przeciw, a 54 wstrzymało się od głosu.
Rezolucja ma wyłącznie charakter polityczny (nie legislacyjny). Wyprzedzając propozycję Komisji Europejskiej w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 (ma być 29 czerwca), europosłowie pokazali, że niezależnie od barw politycznych chcą zwiększenia budżetu UE, skoro rośnie liczba stojących przed UE wyzwań.
"Ta rezolucja to prawdziwy wkład w debatę (o budżecie); podzielamy tę wizję, ale negocjacje będą bardzo trudne, zważywszy aktualny kontekst (kryzysu)" - powiedział podczas debaty komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski.
Główne przesłanie rezolucji brzmi: zamrożenie wydatków jest niemożliwe. To odpowiedź na grudniowy list przywódców pięciu państw (Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Holandii i Finlandii), którzy domagali się zamrożenia budżetu. "Jeśli kraje na ten wzrost nie zgodzą się, to muszą wskazać, z których priorytetów rezygnujemy" - argumentują posłowie, zwracając uwagę, że ci sami przywódcy, którzy chcą oszczędności, wcześniej zgodzili się na ambitną strategię "Europa 2020".
W rezolucji zaproponowano, by wsparcie dla polityki spójności i polityki rolnej, dwa główne filary unijnego budżetu, pozostało przynajmniej na obecnym poziomie. Natomiast wzrost powinien dotyczyć inwestycji w infrastrukturę energetyczną, walki z ociepleniem klimatu, innowacji oraz transportu.
Skąd brać środki na zasilenie budżetu? Europosłowie zaapelowali w rezolucji o reformę dochodów UE w celu zastąpienia obecnego systemu tradycyjnych składek narodowych (opartych na dochodzie narodowym) nowymi niezależnymi źródłami jak np. europodatek od transakcji finansowych, wpływy z handlu prawami do emisji CO2, przejęcie części VAT (np. kilku punktów procentowych stawki) lub CIT, podatek w postaci tzw. opłaty od transportu lotniczego czy podatek energetyczny. Europosłowie nie wskazują, która z tych opcji jest najlepsza - czekają na obiecane, formalne propozycje KE w tej sprawie.
Polska eurodeputowana Danuta Huebner, była komisarz ds. regionalnych, apelowała podczas debaty, by nowe źródła dochodów nie służyły obniżeniu dotychczasowych składek państw członkowskich, ale by były dodatkowym źródłem, zwiększającym budżet. W rezolucji europosłowie opowiedzieli się za utrzymaniem 7-letniej perspektywy finansowej UE, optując jednocześnie za rozwiązaniem 5 lat lub 5+5 lat (ze śródokresowym przeglądem) od 2021 roku.
Zgodnie z Trakatem z Lizbony, to kraje UE najpierw muszą jednomyślnie porozumieć się w sprawie wieloletnich ram budżetowych UE. Potem niezbędna będzie aprobata Parlamentu Europejskiego. "Nie boimy się starcia z państwa członkowskimi. Zapewne najpierw odrzucą naszą propozycję - to normalna procedura negocjacji. Ale PE jest wystarczająco silny, by przetrwać" - mówiła szefowa komisji PE ds. nowego budżetu, niemiecka eurodeputowana SPD Jutta Haug.
"Jest ryzyko, że ta sama koalicja państw w Radzie (która będzie przeciwko rosnącemu budżetowi - PAP), potem powstanie tu w Parlamencie Europejskim" - powiedziała natomiast Danuta Huebner.