Zarówno w przypadku minimalnej pensji, jak i emerytur PiS zapowiada w najbliższych latach podwyżki kwotowe, których tempo przewyższa wzrosty, jakie wynikają z dotychczasowych zasad ustalania płacy minimalnej lub emerytur. Te ostatnie w przyszłym roku mają wzrosnąć o 100 do 1200 zł. Równocześnie ma być wprowadzony stały kwotowo-procentowy mechanizm waloryzacji emerytur z minimalną podwyżką rzędu 70 zł.
Taki mechanizm podwyższa niższe świadczenia, pozostałe mają waloryzację procentową. To nie pierwszy raz – zauważa Henryk Nakonieczny z Solidarności. W efekcie zapowiadanej podwyżki emerytura minimalna wzrośnie o 9 proc. To drugi najwyższy wzrost w tej dekadzie. Wyżej było tylko w 2017 r., gdy wyniósł on 13 proc. po podwyżce z 883 do 1000 zł. Z tego powodu emeryci – zwłaszcza ci z najniższymi świadczeniami – powinni się cieszyć.
Jeśli w kolejnych latach będzie obowiązywał mechanizm waloryzacji "minimum 70 zł”, to emerytura minimalna nadal będzie rosła szybciej, niż wynika z waloryzacji procentowej, ale już nie tak szybko. Choć jeśli wejdzie w życie pomysł 14. emerytury, to jego największymi beneficjentami będą właśnie osoby o najniższych świadczeniach i per saldo w całym roku wzrost ich świadczeń będzie wyższy.
Jednocześnie rząd zadekretował wysoki wzrost płacy minimalnej. Gdy osiągnie ona w 2020 r. poziom 2600 zł, będzie to oznaczało wzrost o 16 proc. W kolejnych latach podwyżki będą niższe, ale nadal wysokie: od 15 proc. w 2021 r. do 8 proc. w 2024 r., gdy płaca sięgnie 4 tys. zł. Oznacza to, że przynajmniej na początku minimalne wynagrodzenie będzie rosło szybciej niż minimalna emerytura.
Reklama
To będzie prowadziło do pogarszania się relacji minimalnej emerytury do minimalnej pensji. Dziś to pierwsza liczona bez 13. emerytury wynosi 53 proc. najniższej pensji. Jeśli wdrożone zostaną oba scenariusze podwyżek, to ta relacja zacznie się zmieniać na niekorzyść minimalnego świadczenia i może spaść nawet poniżej 45 proc.
Nie wolno porównywać minimalnej emerytury do minimalnego wynagrodzenia. Waloryzacja emerytur ma utrzymać ich realny wzrost i w części zrekompensować wzrost płac. I to się dzieje – argumentuje Henryk Nakonieczny z Solidarności. Ale relacja emerytury minimalnej do najniższej pensji jest często przywoływana. Był to jeden z argumentów za wysoką podwyżką minimalnej emerytury w 2017 r. Ochrona poziomu najniższej emerytury poprzez podwyższenie do 1000 zł oznaczać będzie, że najniższa emerytura w 2017 r. stanowić będzie 50 proc. minimalnego wynagrodzenia i oscylować będzie około poziomu minimum socjalnego w jednoosobowych gospodarstwach emeryckich – argumentowało wówczas PiS.
Nie tylko relacja najniższej emerytury do płacy będzie się pogarszać, ale w ogóle emerytur. Jak to rekompensować – poprzez 13. emeryturę czy waloryzację? Zapewne rządzący na początku wybiorą to pierwsze – zauważa Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agriole. Na początku skutki podwyżek emerytury minimalnej nie będą dla budżetu dotkliwe. Na dłuższą metę mogą być dwojakie.
Dla pracowników wyższa pensja minimalna oznacza, że łatwiej będzie im uzbierać kapitał emerytalny gwarantujący przynajmniej minimalną emeryturę – zauważa Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Ale emeryci, zwłaszcza ci o niższych świadczeniach, będą widzieli, że pensje rosną znacznie szybciej. To będzie rodziło presję na szybsze podwyżki świadczeń.
Rządzący powinni brać pod uwagę tę presję i to, że będzie silniejsza niż dziś. Już w tej dekadzie, najpierw w trakcie rządów PO-PSL, a potem PiS, widać było trend szybszych podwyżek najniższych świadczeń. Było to realizowane przez waloryzację kwotową lub mieszaną, ale także przez jednorazowe dodatki dla emerytów. 13. czy zapowiadana 14. emerytura są właśnie takimi dużymi dodatkami. Możliwe pogorszenie relacji minimalnej emerytury do pensji pokazuje, że rządzący powinni przygotować finanse publiczne na jeszcze wyższe wypłaty świadczeń, jeśli okaże się, że pensje rosną znacznie szybciej niż świadczenia i presja emerytów, żeby tę relację zmienić, będzie rosła.