To znaczy, że od początku reformy emerytalnej w 1999 roku taka kwota nie pracowała na przyszłe emerytury Polaków. Od każdej składki do OFE Polacy płacą 3,5 proc. prowizji, z tego 0,8 proc. towarzystwa emerytalne zarządzające OFE zwracają do ZUS.
Premier zapewniał, że opłata zostanie zlikwidowana. Projekt ustawy w tej sprawie miał trafić do Sejmu przed ubiegłorocznymi wakacjami. Tymczasem nie pracuje nad nim ani Ministerstwo Finansów, ani Ministerstwo Pracy.
Prowizja za przekazane składki do OFE w rzeczywistości jest należnością stanowiącą zwrot (refundację) kosztów poniesionych przez Zakład w związku z poborem i dochodzeniem składek na OFE i tak należy ją traktować - odpowiedział w oświadczeniu rzecznik prasowy ZUS Jacek Dziekan.
Rzecznik wyjaśnia "Gazecie Wyborczej", że ZUS by ściągnąć składki musi opłacać wysoko wykwalifikowanych pracowników. Do tego dochodzą rachunki za prąd i serwisowanie urządzeń.
Tyle tylko, że ZUS i tak musiałby ponieść wszystkie wymienione koszty. Nawet gdyby nie było OFE. Bo ZUS nie zbiera składek do OFE, tylko wszystkie razem: emerytalną, rentową, wypadkową. Przyznaje to sam rzecznik.
Nie należy również zapominać i o tym, że składka przekazywana ostatecznie do OFE do czasu jej wyodrębnienia jest zawarta w składce emerytalnej - pisze w oświadczeniu Jacek Dziekan.
ZUS nigdy nie przedstawił uzasadnienia dla opłaty w wysokości0,8 proc. Stąd utrwalona w środowisku funduszy emerytalnych wątpliwość, czy ta opłata jest powiązana z rzeczywiście ponoszonymi kosztami - mówi Marek Wilhelmi, rzecznik Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych